Żniwiarz Czerwone Słońce


 O mamo, co tutaj się dzieje. W końcu do akcji wkracza kolejny żniwiarz - nie powiem kto, bo macie sami przeczytać. Widać, że autorka się rozkręciła, że ja pędząca za tekstem musiałam przystopować i się skupić. To dobrze, bo książki należy czytać, a nie przelatywać. Jest więcej wątków niż w pierwszym tomie, więc uważajcie...

Ponownie ogrom wiedzy o nawich i innych słowiańskich dziwach. Aż kusi nabyć jakąś lekturę o mitologii słowiańskiej. Lecz tutaj dzieje się jeszcze oprócz tego - ale to ma was zachęcić do czytania, ja nic nie powiem. Momentami książka tak trzyma w napięciu, że mimo zmęczenia czytałam dalej - nie mogłam przerwać czytania w akcji... No, bo uda się czy nie? Pokonają go, czy ktoś zginie?!

Nie zawiodłam się na dalszym ciągu w ogóle! Początkowo jest mniej makabrycznie niż w tomie pierwszym, ale to, co spotyka Mateusza jest i bez tego dość demoniczne. Dobrze, że duet Felixa i Magdy nadal nie zawodzi, a ma nadal ciekawe przygody. Poza tym pojawiają się inne tajemnicze osoby - oj namieszają nieco, namieszają... Pod koniec książka znów pędzi, by nie pozwolić się zatrzymać i sięgnąć po tom trzeci!

Podsumowując nie zawiodłam się, a wręcz czuję się jak w niesamowitej przygodzie i czytam dalej! A Wam polecam serię o Żniwiarzu Pauliny Hendel - idealna na jesień i nadchodzące chłody! 🦇


DrevniKocurek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz