Vuko ma przygody ze swoją ekipą i sama akcja się bardzo fajnie rozwija. Bardzo podoba mi się sposób pisania pana Grzędowicza, więc, gdy Motylowa spytała, co chcę na imieniny - pokazałam jej tylko nazwisko - aha, ok, to szukam za grosze.
Wszystkie wątki powoli zaczynają biec w pewną stronę i sporo się wyjaśnia. Momentami czułam się podobnie jak Vuko przytłoczona gęstniejącą atmosferą, ale nie ma co się oszukiwać - wszystko biegnie nieuchronnie w stronę walki z Czyniącym. Przytłoczenie i niemożność porzucenia książki towarzyszyło mi cały czas.
Niesamowite ile przygód zmieściło się w tak niepozornie cienkiej książce - duży druk i ilustracje robią swoje (nie to, co wydanie z serii fantastyki (to 60 tomów polskiej fantastyki) jest cieńsze i niepotrzebnie pocięte na mniejsze tomy). Akcja toczy się jednak tak szybko, że nie wiem kiedy dotarłam do takiego zakończenia, że musiałam od razu sięgnąć po czwartą - niestety ostatnią część.
Dużo w tym tomie było fajnych pomysłów, no i sama kraina Lodowego Ogrodu - niesamowity pomysł! Musicie sięgnąć po tę serię! :) Mózg urywa! :)
Polecam! Obowiązkowa pozycja każdego fana fantastyki!
Drevny Kocur
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz