Zagubiona w śniegu | Pusia, zagubiona kotka (1 i 2)

Pewnego dnia wstałam przygnieciona przez kota, a że przy łóżku leżały książeczki Młodego o kotkach postanowiłam sobie sięgnąć do pierwszego tomu. Cała historia zaczyna się na farmie, ale jest głównie prowadzona od strony małego kotka.

Zdawać sobie trzeba sprawę, że autorka nieco ufantastyczniła koty, ponieważ wątpię, żeby mały kotek wiedział, że jest szukany mu domek... Można jednak przyjąć, że koty jakoś porozumiewają się między sobą i mogą się informować, o różnych sprawach. Książeczka ma ważne walory edukacyjne - o kotka trzeba się troszczyć, nie jest to zabawka etc...

Wciągający sposób prowadzenia akcji sprawił, że czytałam bez przerwy aż do ostatniej strony. Książeczkę odebrałam jako wzruszającą, ale ciepłą i przyjemną przygodę... Czasami chyba trzeba się zanurzyć do takiego świata, gdzie odnalezienie drogi do domu jest największym celem wędrówki...

Idąc za ciosem sięgnęłam po drugi tom o Pusi. I także nie zawiodłam się w przebiegu historii ani na chwilę. No może ja inaczej podchodzę do wypuszczania kotów na dwór - moje są niewychodzące. Ale rozumiem sam zabieg pisarski - bez tego nie byłoby pewnie tej serii książeczek.

Te dwie książeczki zapoczątkowały w ogóle kupowanie Młodemu tej serii - wiele, wiele lat temu. Pusia mimo kolejnych tomów została jego ulubioną kotką z całej serii. Nie dziwię się - ilustracje przedstawiające kotkę doskonale oddają emocje nie tylko kotki, ale i bohaterów obok niej. Ilustracje są śliczne i bez nich nie byłoby takiego odbioru historii. I osobiście podobały mi się bardziej pierwsze okładki tej serii... Ale o tym rozwinę się przy okazji innego tutułu.

Mnie drażnią polskie imiona, ponieważ wiem, że Holly Webb jest z Wielkiej Brytanii i ja bym np. wolała zostawione oryginalne imiona dziewczynek, czy rodziców i sąsiadów... No, ale jest jak jest, więc pozostaje mi się skupić na przygodach samych kotków i cieszyć się lekką, ale wcale nie nudną lekturą.

Polecam w tym ciężkim nieco czasie - ilustracje Sophy Williams są obłędne, spójrzcie sami:


Drevni Kocurek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz