Koty z Grochowa czyli o mruczeniu wewnątrz

   Ostatnio przypadają mi do recenzowania kocie książki. Jestem kociarą, nie przeczę, ale jakoś tak literatura kocia, nigdy mnie nie pociągała. Wedle zasady, nie czytam biografii, bo mam swoje i bliskich życie do obserwacji i analizy, tak samo mam swoje i znajome koty i nie muszę już czytać o jeszcze innych. Błąd! Okazuje się, że jednak muszę, a właściwie to chcę.

Koty z Grochowa to całkiem niezła paczka indywiduów. Razem ze swoimi Ciotkami i Wujkami uknuli niezły plan zawładnięcia sercami każdego, kto nieświadomy niczego sięgnie Tę Książkę. Tę Książkę napisano w tajnym porozumieniu miedzy łysi koci a kotami, kotkami i kociakami z Grochowa tymi przed oknem i za oknem.

Pozostaje mi tylko podziękować, gdyż dzięki temu tajnemu porozumieniu, mogłam poznać Waszą cudowną gromadkę. Nie raz się wzruszyć, nie raz roześmiać, a i bardzo często zadumać. Książka w wielu miejscach, w delikatny acz sugestywny sposób pokazuje nam jak wiele błędów popełniamy z prozaicznego powodu jakim jest szablonowe myślenie.  WYSTARCZY ZMIENIĆ PODEJŚCIE, SPOJRZEĆ NA ŚWIAT OCZAMI KOTA, BY ZROZUMIEĆ jak bardzo się myliliśmy, jak bardzo byliśmy zadufani w sobie i zapatrzeni w siebie.

Ja weszłam na tę drogę wiele lat temu a wciąż kroczę nią niepewnie. Wiecie, to jest tak, że to się rozszerza. Na początku pupil staje się członkiem rodziny, a już za jakiś czas zaczynasz myśleć o kosmetykach nietestowanych na zwierzętach, ekologicznych opakowaniach i w ogóle o przebiegunowaniu samej siebie.

Dla mnie kolejnym krokiem na tej drodze było rzucenie palenia. Rok temu przygarnęłam popielatą kotkę, nadałam jej imię Nikusia. NIKusia nauczyła mnie, że NIKotyna jest zła i szkodliwa nie tylko dla mnie, ale i dla wszystkich domowników. Dodatkowo pieniądze zaoszczędzone niepaląc, można przeznaczyć na pomoc tym, którzy sami siebie nie pomogą, czyli zwierzaczkom równoprawnym mieszkańcom tej planety... Od miesiąca nie palę.

By łatwo wstąpić na taką drogę samorozwoju, oczyszczenia, zrozumienia i światłości niczym mnich z Shao Lin dobrze jest trafić na taką książkę jaką są Koty z Grochowa. Jeśli chcecie coś w swoim życiu zmienić, zrobić coś wielkiego i ważnego. Jeśli chcecie zostawić po sobie niezniszczalny pomnik, sięgnijcie po tę lekturę, następnie odwiedźcie autorów i zabierzcie jednego albo dwa (dwupaki są najlepsze!) z nich ze sobą.

On lub ona nauczy was dalej, co i jak. To jest tak, że zanim będziemy mogli naprawdę opiekować się naszymi przyjaciółmi, musimy się najpierw wiele od nich nauczyć. A taki kotek z Grochowa, już wie co i jak. Inne koty nauczyły go wszystkiego i teraz może nauczyć Ciebie, Drogi Czytelniku jak być lepszym człowiekiem. Jak stać się łysi koci.

Książeczka to zbiór historii opowiadanych przez Koty z Grochowa. Krótkie, napisane specyficznym językiem, którego jeśli nie rozumiemy, możemy się nauczyć z załączonego słowniczka, pocieszne, filozoficzne, inspirujące i pouczające sprawiają, że świetnie będziecie się bawić od deski do deski. Dodatkowo, oko cieszą prześliczne ilustracje Bartosza Ostrowskiego, dopełniające pięknie całości tego niebywałego dzieła literackiego.

Bartosz Ostrowski swego czasu prowadził stronę zkotami.pl - mam nawet w szufadzie kalendarz z jego ilustracjami... Obecnie znależć ilustracje można na papio.pl na FB oraz instagramie.

Zalecam czytanie jednego opowiadanka, przed snem, tak by radości z czytania starczyło Wam na dłużej.
Chciałabym napisać, że Koty z Grochowa, to obowiązkowa pozycja w biblioteczce każdego kociarza.
Po namyśle jednak stwierdzam, że Koty z Grochowa, to obowiązkowa pozycja w biblioteczce każdego człowieka.

Magdalena Motylek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz