Emil, kanarek i rudy pies


Chciałam w pierwszych słowach mojej recenzji podziękować autorce książki „Emil, kanarek i rudy pies” Pani Marcie Krajewskiej za swoisty time warp do czasów mojej młodości.

Lata 90’ przywitałam w wieku 9 lat i jest to okres mojego dzieciństwa, który najlepiej pamiętam. Szczególnie, że każde wakacje spędzałam na wsi. Nie było to, co prawda gospodarstwo moich dziadków, a działka wypoczynkowa, ale bawiliśmy się tam świetnie. Chodziliśmy do Pani Światłowskiej po mleko prosto od krowy i jajka od wolno biegających kur. Robiliśmy zakupy w wiejskich sklepikach i bawiliśmy się z okolicznymi dziećmi.

Żółwie Ninja były tematem niejednej zabawy, tak samo jak Gumisie. Oglądaliśmy Teleferie i słuchaliśmy Lata z Radiem… Tyle, że… No właśnie, dla współczesnych dzieci to kompletnie nic nie znaczy. Współczesne dzieci mają YouTube, Vito i Bellę, Robloxa i Minecraft. Mają Farmę Iluzji, Magiczne Ogrody i Aqua Parki. I nie mówię, że źle by się bawiły na wsi. Tyle, że rzadko mają po temu okazjęi gdyby miały wybierać to nie sądzę, by wieś, tym bardziej współczesna była dość konkurencyjna. Samo zainteresowanie moim dzieciństwem dla mojego dziecka kończy się na zadaniu jednego, dwóch pytań. Zwykle zresztą odpowiedź choć staranna i przemyślana, często bywa i tak nazbyt abstrakcyjna.

Książkę ratuje jednak bardzo dobry styl. Lekki i dowcipny. Akcja jest wartka i dynamiczna, co sprawia, że dziecko słucha z zaciekawieniem. Autorka nie sili się na górnolotne, wyszukane słownictwo czy zdania wielokrotnie złożone. To jest książeczka dla dzieci, którą zarówno miło się czyta jak i słucha.

Czy sięgnęłabym po tę książkę w księgarni? Myślę, że nie. Zawsze szukam czegoś, co tematycznie wiąże się z zainteresowaniami mojego synka. Teraz po przeczytaniu "Emil, kanarek i rudy pies” wiem, że popełniłabym ogromny błąd. Straciłabym na tym zarówno ja, jak i moje dziecko. Ja powrót do przeszłości, a synek historię, której świetnie się słucha, a i pośmiać się można czasem...

Polecam, jeśli ktoś nadal szuka drobiazgu pod Choinkę - nie muszę chyba dodawać, że będzie prezentem nie tylko dla słuchającego historii? :)

Za książkę dziękuję wydawnictwu Genius Creations.
Magdalena 🦋

PS. "Emil" dla dorosłych doszliśmy do wniosku, że byłby bardzo ciekawa lekturą! Taka historia obyczajowa z lat 90 byłaby wręcz bardzo mega ciekawa i dla naszych rodziców pewnie... :) Oj to byłoby mistrzostwo! Taka podróż w czasie, ale tylko dla dorosłych...

1 komentarz: