Sherlock Holmes, Znak czterech


Po kolejną część sięgnęłam prawie od razu po Studium w Szkarłacie. Tutaj już pojawia się Mary, ale... Najfajniej się czytało dialogi Sherlocka i Watsona, bowiem tu już ich przyjaźń trwa kilka lat... I przyjemnie się czyta ich relacje, jak są zżyci i jak pakują się w tarapaty!

Sherlock nawet tutaj mówi, że założy się, że nie ma takiej drugiej pary jak on i Watson w trakcie równie dziwnej wyprawy! I ten pościg! Czytałam już do samego końca, choć z początku dość powoli się rozwijało...

No i pojawia się Mary (oczywiście wyobrażałam sobie ją, jak z serialu Sherlock) i dość ciekawe rozmyślania Watsona na ten temat, wiadomo, wtedy były inne czasy i bogata panna niekoniecznie interesowałaby się zwyczajnym, przeciętnym doktorkiem z groszami przy duszy...

Poza tym Sherlock'a można z powodzeniem wyobrażać sobie, jak z serialu, zachowanie idealnie oddane z książki! A bałam się, że to tylko gra aktorska, a w książce taki nie będzie - jak się pomyliłam!


Czytam serię wydaną z takimi okładkami, jakie umieszczam we wpisie (wyd. Olejsiuk). Nie dałam się naciągnąć na wydanie z cieniami aktora z serialu. Ta seria za 6zł książeczka ma tę samą treść, a ona jest najważniejsza!

DK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz