Historię znałam mniej-więcej z ekranizacji różnego rodzaju, ale mimo wszystko ciekawa byłam książkowej wersji. I nie zawiodłam się, a poza tym widzę, że Sherlock ma w sobie coś z kota ;)
Czytałam, że czytelników drażni mówienie do Watsona "doktorku", ale nie wiem jak jest w zagranicznym oryginale, więc nie zwracam na to uwagi zbytnio.
Nadal posiłkuję się wyobrażaniem sobie Sherlocka i Watsona z ulubionego serialu, więc czytanie ich przygód jest bardzo przyjemną przygodą codziennie wieczorem - nawet po jednym rozdziale.
A dla niemających tej serii w swojej biblioteczce mam wieść, że od jutra w Biedronce ma być kilka części w przystępnej cenie - warto! :)
DK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz