Któż nie zna tej niesamowitej historii? Ta kultowa seria przez długi czas utrzymywała bardzo przyzwoity poziom. Pierwsze trzy części, łykało się jak świeże bułeczki. Z resztą, Alien stał się tematem wielu gier jak również stał się natchnieniem do powstania wielu filmów w podobnym klimacie. Jednak jak każda seria, choć ma moim zdaniem jeszcze pewien potencjał, w końcu stała się pożywką dla nieudolnych reżyserzyn… Dlaczego piszę o potencjale? Choć nie grałam, to ponoć najnowsza gra Alien jest całkiem niezła. Wraca do korzeni klimatu klaustrofobicznych pomieszczeń statku kosmicznego. No i właśnie chyba tu jest pogrzebany pies. Zbyt często twórcy kina boją się wrócić po latach do tego co było. Boją się oskarżenia o wtórność lub o porównywanie do „starej” części. Zgadzam się, że jest to nieco ryzykowne posunięcie, ale o ile fajniej by się oglądało taką produkcję, niż to, co nam wysmażyli na ekranach twórcy najnowszej części. Mimo mojej sympatii i przychylności do większości pozycji z Alien w tytule (i nie tylko, bo jak wiemy są wyjątki) nie jestem w stanie wyrazić ani jednej pozytywnej opinii o tym filmie. Już nawet gran na NES do Lgn miała w sobie więcej uroku i klimatu :D
Nawet nie chce mi się wchodzić w szczegóły tej miernej i rozczarowującej fabuły, by się z niej ponabijać. Jedno zdanie na koniec. Nie oglądajcie! Miejcie nieco szacunku dla samych siebie i nie oglądajcie. Nawet jak nie będzie nic innego, to idźcie spać. Ale na miłość nie włączajcie tej totalnej szmiry!
Motyl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz