Bez bicia - nie czytałam książki. Może dlatego, że po ostatniej jakoś stwierdziłam, że thillery są zdecydowanie lepsze czasami w ekranizacji (zobaczymy jak to zrobią), ale wróćmy do "Pokoju"...
Zaczyna się od narracji dziecka, opowiadającego nam o swoim świecie. I tutaj należy się zatrzymać, przyjrzyjcie się uważnie, to, co ten dzieciak w tym filmie nam pokaże będzie niezwykłe. Ta rola zapada w pamięć na długo... I jest to tak niewyobrażalne, że aż nadzwyczajne, nie wiem czy w prawdziwym życiu dziecko potrafiłoby być aż tak dzielne i aż tak sobie poradzić... Nie wiem. Ale to, co zrobił aktor, jak zagrał tę rolę i jak autentycznie się go odbiera, to jest niesamowite!

I aby się uwolnić, uciec i wrócić do normalnego świata.
I tu zostałam zaskoczona, bo minęła dopiero polowa filmu a ja miałam uczucie "No tak, już zaraz będą napisy końcowe, koniec.", a jednak nie! Film toczył się dalej. I tu miła i szokująca niespodzianka. Nie kończy się jak większość tych amerykańskich thrillerów "zasłona i żyli długo i szczęśliwie".
W drugiej połowie już poza pokojem, już w świecie, gdzie Ma zaginęła wiele lat temu i wiara na jej odnalezienie była nikła (o ile w ogóle ktoś wierzył, że żyje i się odnajdzie) poznajemy nowe oblicza osobowości głównych bohaterów...

Przygotujcie sobie chusteczki, przekąski, dużo herbaty i oglądajcie!
Film jest bardzo dobry i naprawdę warty całego wieczoru.
Pozostaje w pamięci na długo.
Albo i na zawsze?
Dawno żaden z filmów aż tak mnie nie poruszył.
drevnikocurek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz