Once Upon a Time, Dark Swan

 Nadszedł ten długo wyczekiwany pięty sezon, pierwsza część za mną... No i cóż mogę powiedzieć? Na początku podchodziłam sceptycznie, bo jakoś tak ten Artur mi od początku nie pasował, ale potem wszystko układa się w całość...

Najważniejsze, że powróciło kilka fajnych, i pojawiło się kilka fajnych postaci. Merida jak wymarzona, lepsza niż ta z bajki dla dzieci, ale i wątek z ważnym przesłaniem. Powróciła tuz przed chwilą też Mulan, ciekawa jestem jak to się potoczy.

Ogólnie twórcy jak zwykle dbają o szczegóły i o klimat, mniej jest biegania w sukniach, ale też się pojawia. Tym razem także przemieszczamy się między światami - Camelotem i StoryBrook.

Najbardziej wątek skupia się na Emmie i jej tajemnicy. Razem z bohaterami próbojemy się dowiedzieć co się stało, dlaczego tak jest, jak do tego doszło... Momentami można było się czuć jak detektyw... Byłam zszokowana pewnie tak samo jak sami bohaterowie...

 Najwięcej wzruszenia uzyskał u mnie wątek Meridy i cieszę się, że pozostaje ona na drugą połowę sezonu szóstego. Mulan także. Jakaś odmiana. Oraz... Kto nie widział, niech nie czyta, wraca nasz ulubiony Rumplestiskin. Ale zawiodłam się trochę tym jak innych wyrolował. Uwierzyłam w jego przemianę...

Chyba na tym polega też tajemnica tego serialu, ludzie zapominają o baśniach i ważnych przekazywanych przez nie prawdach, które są żywe, istnieją i można je zaobserwować je wokół nas. Według mnie Once Upon a Time powinien oglądać każdy dorosły, który zapomniał te prawdy...

Cóż, teraz czekają nas Zaświaty. Oby było równie przyjemnie oglądać. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz