Teraz przyszło nam się zmierzyć z nową odsłoną starej jak świat baśni o „Śpiącej królewnie”.
Nowe spojrzenie na tą historię wniesie sporo świeżości i przewrotnej interpretacji „faktów”.
Film pojawił się u nas w kinach pod nazwą „Czarownica” co ma się nijak do oryginalnego tytułu. Pytam się, kto to tak wymyślił? Szlag by to trafił. Czy „Wirujący Seks” i „Szklana Pułapka” i związana z tymi nazwami kompromitacja, niczego nie nauczyła polskich dystrybutorów?
Wracając jednak do filmu. Jest to świetnie zrealizowana, pełna efektów specjalnych opowieść o Czarownicy. Podstarzałą i mocno styraną przez życie Angelinę Joli ratuje mocny make up i groteskowy wygląd postaci, który groteskowym na szczęście miał być z założenia.
Poza tym ciężko jest dodać coś nowego. Historia, choć inna to jednak znana. Film ogląda się lekko i przyjemnie. Moim zdaniem warto obejrzeć szczególnie jak ktoś lubi klimaty czarownic, tak jak ja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz