The L Word

Serial, który powinien być obowiązkowy dla każdej lesbijki. ;)

Zaczęłam go oglądać nie od razu jak pojawił się w sieci, ale dużo później. Początkowo sceptycznie nastawiona spodziewałam się, że to coś w stylu "Seksu w wielkim mieście". Serial jednak mnie zaskoczył i wciągnął od pierwszego odcinka.

Zaczyna się niewinnie od wątku dziewczyny, która po przeprowadzce, poznaje sąsiadki, parę kobiet starających się o dziecko... Dziewczyna wgłębia się w świat ich znajomych i odkrywa drugą stronę swojej tożsamości seksualnej - biseksualność. I tak zaczyna się wprowadzenie do ich świata...

Przez sześć sezonów nie tylko widzimy przeplatające się wątki miłosne i sceny łóżkowe, ale też i coś więcej. Twórcy poruszają w nim temat homofobii, przemocy wobec osób homoseksualnych, a także dylematy związane z orientacją seksualną, płcią... Poszukiwanie samej siebie i najlepszych decyzji... I wiele innych.

Cenne dla mnie są sytuacje i historie, które pokazują czy tez naświetlają nieco widzowi środowisko takich osób. Choć czasami nieco przerysowane, było to chyba zamiarem twórców. Pokazują, że tu nie chodzi tylko o imprezy, zmienianie partnerek co noc i o sam seks. Ale, że też są kobiety, które dążą do stworzenia rodziny, stałości i bezpieczeństwa ich związku. Poszukują prawdziwej miłości, wierząc, że istnieje gdzieś kobieta pisana drugiej kobiecie.

Ukazuje też problemy jakie są lub mogą się pojawić w życiu takich kobiet. Nie tylko niezrozumienie np. byłego partnera, czy rodziny, ale też sprawy emocjonalne... Czyli miłość odczuwana do dwóch osób, dylematy miłosne, ale też i radzenie sobie z trudnymi sytuacjami. W gruncie rzeczy pokazuje to widzowi, że osoby homoseksualne mają często takie same problemy jak pary heteroseksualne.

Czasem humorystyczne, czasem poważne, trzymające w napięciu, a czasami bardzo smutne historie i sytuacje sprawiają, że serial ten jest różnorodny. Jeden sezon ciekawszy od drugiego. Przełamywane są też stereotypy wszechobecne nawet wśród kobiet "w środowisku".

Bohaterki, pomijając szczegół że często bogate lub po prostu bardzo dobrze zarabiające, stworzone są tak, że można się z nimi utożsamiać. Z ich problemami, dylematami... Najbardziej pozytywną dla mnie postacią jest Alice, bo chyba żadna bohaterka w tym serialu nie przeszła tyle co ona. Przynajmniej ja mam takie wrażenie...

Cóż jeszcze mogę powiedzieć... Szkoda, że tu w Polsce nie możemy wziąć sobie ślubu ani żyć tak swobodnie jak to jest w "The L Word" ukazane. I do tego oglądać ten serial na jakimś ogólnodostępnym kanale w tv. Uważam, że to jest bardzo duży błąd stacji telewizyjnych.


Niemniej, mimo że jesteśmy zmuszeni szukać go w sieci, polecam ten serial każdej, nie tylko tęczowej, osobie! :)

Drevni Kocur

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz