Lexx

Lexx! ^^ Już na samo brzmienie tego tytułu robi mi się wesoło.

Nie było tak jednak od początku. Kiedy zobaczyłam pierwszy raz odcinek Lexxa (nie cały), to wręcz odeszłam od telewizora mocno zniesmaczona... Pamiętam nawet, że byłam wściekła, że dają jakiś badziew 5 odcinków na raz.. a dopiero później to co chciałam oglądać.

Z resztą, nie ma co mi się dziwić, jeśli zobaczyłam jakąś głowę robota, wyglądającą rodem z etiud studenckich lub filmów Sci-Fi z lat '60... Do tego ten prymitywny humor plebejski, fekalia, sex itp.... Dla przykładu, wyobraźcie sobie małe, elektroniczne marchewki na pajęczych nóżkach, zabijające swoje ofiary wbijając im się w tyłki.... Żałosne? ;)

Ale jak zapewne wiecie, ja nigdy niczego nie skreślam od razu więc i Lexxowi dałam kolejną szansę.
Było to w pewien samotny dzień kiedy to, matka gdzieś wyjechała a ja miałam 24 godziny świętego spokoju. Zamknęłam mieszkanie na klucz, wzięłam kąpiel, do tego maseczka, farbowanie włosów pazurki itp, itd. Potem winko, chipsy i cudowny romans z AXN :D

Włączam ja ci ulubioną stację i.... Lexx od 20 do północy... Pierwszy sezon od pierwszego odcinka...
Mówię więc sobie, ok! nic, ani nikt nie zepsuje mi tego wieczoru!
Oglądam, żeby nie wiem jak głupie było.
I okazało się że....
Jest niezmiernie głupie, kretyńskie i debilne ale w tym najsłodszym, pozytywnym i genialnym stylu! Gwarantuję, że nie ma drugiego takiego serialu komediowego o tematyce Fci-Fi!

Do tego zrobiony jest z niesamowitym rozmachem. Wszystkie sezony (ja widziałam na razie pięć pierwszych) opowiadają jedną historię. Bohaterowie ewoluują, rozwijają się zachowując tylko podstawowe cechy charakterystyczne dla ich kreacji. Gagi i humor są zróżnicowane i dopasowane do różnych odbiorców.

Dlatego uśmieją się zarówno ci, dla których do radości wystarczy niekontrolowane oddawanie gazów jak i dla wysublimowanych smakoszy dowcipu.

Pomysły są nowatorskie i niepowtarzalne. Sam fakt przygłupiego i tchórzliwego boya hotelowego (Stan), który dostaje w posiadanie organiczny statek kosmiczny, służący do niszczenia planet.
Od tego też zaczyna się cały serial. Nie podejmuję się opisania choćby fragmentu fabuły bo to tak, jak by opisywać Monthy Pytona, po prostu się nie da! Poza tym już wystarczająco dużo napisałam, resztę trzeba zobaczyć.

Dodam jeszcze, parę technicznych informacji ;)
Po pierwsze serial powstawał na przełomie wielu lat i pieerwsze sezony nie miały praktycznie żadnych efektów specjalnych. Jeśli jakieś efekty się pojawiały, to stały bliżej pierwszych odcinków Star -Trek, niż tego co możemy oglądać współcześnie na ekranie. Przypuszczam też, że na pierwszy i drugi sezon przyznany był niewielki budżet. Piękne jest właśnie to, że z sezonu na sezon pojawiają się nowe efekty, które w 4 i 5 sezonie stawiają Lexxa na równi z najlepszymi produkcjami Sci-Fi.

Kolejną rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę to muzyka. Dobrze skomponowana specjalnie dla serialu, doskonale podtrzymuje klimat, stopniuje napięcie i zapada w pamięć. Podkreśla oryginalność całej serii będąc jej nieodłączną częścią. Muzyka w Lexxie nie istnieje obok obrazu a jest prawie równorzędnym medium opowiadającym historię.

Gorąco polecam jako najlepszy komediowy serial Sci-Fi!

Talisha

2 komentarze:

  1. OTO PRZENIESIONY ZLEGŁY KOMENTARZ :
    "Letiahhh pisze...
    ano kiedyś trza będzie obejrzeć! właśnie miałam napisać, że szkoda, że napisałaś o niekontrolowanym oddawaniu gazów, bo jakoś tak....no mogłaś tego nie pisać. ALE! kurde przypomniał mi się SOUTHPARK- tam nawet ta świąteczna kupka miała sens...i to, że jedli "na odwrót". No oki. Wierzę ci- że nawet "z gazami" czasem warto!8 listopad 2009 14:19"

    WRAZ Z PRZENIESIONĄ ZALEGŁĄ ODPOWIEDZIĄ!
    "Motylek pisze...
    Och, z gazami to może trochę przesadziłam, tzn aż tak prymitywnie to się nie zdarza.
    Dzieki za zaufanie 8 listopad 2009 16:40"

    OdpowiedzUsuń
  2. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń