Obejrzałam ten serial, wiedząc, że o tym samym opowiada Candy.
Nie jestem w stanie ocenić, który serial jest lepszy - po prostu każdy jest inny i oba oglądało mi się dobrze. W tym na Dixney chyba więcej uwagi było przykute do mody lat 70, a tutaj jakoś nie rzucało mi się to w oczy.
Ten wygrywa może bardziej ze względu na jakby inne podejście do samej sprawy. Ale nie jestem w stanie ocenić, czy sprawczyni oszukała wszystkich, czy rzeczywiście miała traumę.
Plusem jest więcej scen z rozprawy sądowej, gdzie w Candy mi ich brakowało. Nie porównuje podobieństwa aktorów do prawdziwych osób, bo wiadomo, że liczy się też gra aktorska. Jakos tutaj mi sie podobała bardziej. Może celowo w Candy gra była taka nieco dwuznaczna? Nie wiem...
Ale fakt taki, że Candy jest bardziej hmmm mroczniejszym przedstawieniem historii, a tu jest nieco więcej optymizmu... Jeśli można tak to nazwać.
Najlepiej obejrzyjcie i porównajcie sobie sami, polecam!
DK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz