Dzień między żarem i lodem


Gdy taki mroźny wiatr za oknem sięgnęłam po kontynuację przygód Bratmiła tym razem w zimowym klimacie... Bardzo podobały mi się poprzednie tomy, więc zostawiłam sobie ten na spokojną niedzielę, aby mi nikt nie przeszkadzał.

Stopniowo zostałam wciągnięta w wbrew pozorom bardzo emocjonująca przygodę! Przygotowania do Wilczych Świąt, ognisko w runiach na zamku, przygotowania do Szczodrych Godów... A tu jakieś dziwne ślady na śniegu...

I tutaj Was zostawię w niepewności, bo nie chcę Wam psuć zabawy. Historia jest cudowna wg mnie i naprawdę mam problem. Nie wiem, który tom lubię najbardziej? Chciałabym, aby ta seria miała wiele, wiele cześci, aż do dorosłego Miłka... O? Ale nie wiem, czy autorka zechce nas tak długo prowadzić z Miłkiem, choć kto wie?

Moje Wilczodolinne Dziecko by tego bardzo chciało, to byłoby coś super jak dla mnie, takie przygody opiekuna w takiej niepozornej książeczce, ale jednak z bardzo dużą ilością treści i ciepła, mimo śniegu na okładce :)

A i muszę wspomnieć, że coraz bardziej podobają mi się ilustracje - chyba z tomu na tom coraz lepsze są! :) Szczególnie Chaberka na śniegu w czerwonym płaszczu - coś cudownego!

Pani Marto, proszę o więcej! :)
I o przemyślenie ilości przygód Miłka - wszak wiele demonów i stworów może on spotkać! Takich miłych i niemiłych... Oczywiście z Munkiem u boku.

Polecam młodszym i starszym! :)

Drevni Kocurek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz