Film jest oparty na twórczości Lovecrafta, ale niestety amerykańskie widzenie, wyobrażenie jego twórczości mocno mija się z moim. Jako wieloletnia Mistrzyni Gry w Zew Cthulhu, mam swoje pewne wymagania do do aranżacji prozy Mistrza. Niestety w Color out of Space, było tylko kilka klimatycznych momentów, reszta natomiast miała zbyt jak dla mnie Hollywoodzki klimat.
Oczywiście sceny były niczego sobie. I film trzymał w napięciu. Niektóre rzeczy, cóż moich graczy przyprawiły by o sporą pulę Punktów Obłędu. Powiem tak. Film na 100% warto zobaczyć, gdyż jest to naprawdę spory kawał kina grozy. Gdybym jednak miała ocenić go wg. miary horrorów Lovecrafta, to film dostałby jakiś 5/10. Za odwzorowanie narastającego obłędu 8/10. Za sceny rodem z najstraszniejszego koszmaru? 10/10. Całościowo zatem oceniam go na 7/10.
Jak więc widzicie ocena bardzo dobra. Co więc tak bardzo mi nie pasuje? Chyba chodzi tu o sam proces budowania napięcia. Od sielanki do nagłego jebudu! Bez procesu budowania grozy i narastania napięcia oraz z postaciami, które miotają się oszalałe w kółko. Zabrakło mi takiego wątku przygodowego. Od początku sielankowego ignorowania sprawy wprost w krwawą jatkę. A gdzie czas by bohaterowie mogli się wykazać? Oczywiście wobec takiej siły i tak powinni polec, ale bardziej się starając :D Podsumowując zabrakło mi bardziej rozbudowanej środkowej części filmu. No i trochę aura była taka nieco słoneczna. Ja bym raczej umiejscowiła akcję gdzieś w porze deszczowej albo zimą?
Ale to już jest takie moje czepialstwo. Kolejną sprawą jest to, że Lovecraft pisał i mnie zawsze będzie kojarzył się z latami 1890- 1920. Mniej więcej zawsze w tym okresie umieszczam moje przygody. Współczesności brakuje tego mrocznego klimatu. Ale to również moje prywatne preferencje.
Kończąc. Kolejny bardzo dobry film z udziałem Nicolasa Cage'a, który poważnie ryje bańkę. Zdecydowanie i nieodwołanie 18+ a nawet 21+. Pewnych scen nie da się odwidzieć.
Tylko dla widzów o mocnych nerwach.
MM
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz