Witajcie. Do napisania dzisiejszego wpisu nakłoniły zmiany oraz sama rozgrywka w PlanetSide2. Mam nadzieję, że uda mi się kogoś zachęcić do gry. Serdecznie zapraszam. Gra dostępna jest na Steam. Jest całkowicie darmowa i nie wymaga dodatkowych opłat. Wszystko jest dostępne za darmo i płatności nie dają żadnej przewagi na polu bitwy. Jedyne co możemy sobie kupić to sprawy kosmetyczne, ale o tym już niejednokrotnie pisałam.
Pamiętajcie, że im więcej nas gra tym lepsza jest zabawa! Szczególnie jeśli chodzi o grę, w której toczy się bitwy z setkami graczy jednocześnie.
A więc po kolei. Doszły mnie słuchy powodując zaskoczenie niemałe, że PS2 przechodzi w ręce nowego zespołu. Zwykle mam mieszane uczucia kiedy dzieją się takie rzeczy, bo to oznacza zmiany. A zmiany nie zawsze znaczą na lepsze. Albo lepsze dla jednych oznacza gorsze dla innych. Jednym słowy nie ma tak, że każdy będzie happy. Jeszcze się taki nie narodził co wszystkim dogodził I to w sumie jest jedna większych mądrości życiowych.
Dlaczego o tym piszę? Ano nie dalej jak wczoraj rozmyślałam sobie nad przyszłością tego leciwego już tytułu. Jak przekonać ludzi, że wygląda on i gra się w niego rewelacyjnie. Czy jedna osoba może wpłynąć na zwiększenie populacji na serwerze? A jeśli tak, to jak?
Myślałam nad tym jak zapatruje się na utrzymywanie tego tytułu Daybreak, który nadal w swojej stajni utrzymuje przecież EverQuest i EverQuest 2! Na tej podstawie doszłam do wniosku, że w takim razie PS2 jest bezpieczny na co najmniej dekadę ;p hehehe
Ech, zobaczymy.
Co do samej rozgrywki wczoraj był koszmarny dzień. Zaczęło się wszystko całkiem dobrze. Wraz z grupą około 10 czołgów, 5 transporterów opancerzonych pełnych piechoty przemierzaliśmy sobie Indar. (Ostatnio mam sporo szczęścia gry na tym kontynencie).
Gładko przejęliśmy The Crown i Ti Alloy oraz kolejną bazę. Gdy nagle rozpętało się piekło.
Żołnierze NC byli wszędzie. Nie dało się ustać nigdzie dłużej niż minutę by nie dostać nożem w plecy, lub strzał od wrogiego snajpera zza naszych pleców, czyli w zasadniczo opanowanej przez nas przestrzeni. Tu moje wielki ubolewanie. Dlaczego nikt nie pilnuje pleców?
Ech. Siekli nas niemiłosiernie. I już po chwili zakleszczyli nas i wytłukli.
Gratulacje dla dziewczyn i chłopaków z NC takiej akcji dawno nie widziałam.
Na dowód to przez półtorej godziny gry nie zabiłam nikogo ze snajperki. Złapałam tylko 5 killi na wybuchowych pułapkach, które zostawiłam tu i tam.
Gracze NC, poruszali się świetnie, zmieniali pozycje etc.
To było przedwczoraj. Wczoraj znów gorące piaski Indaru dały nam się we znaki. Tyle, że tym razem było już zupełnie inaczej. Choć nadal w większości czasu w defensywie, to mimo wszystko teraz walka przebiegała zupełnie inaczej. Tym razem walczyliśmy z głową i w poukładany sposób. Wpadło mi kilka bardzo znaczących zabójstw, Skupiłam się tym razem na eliminacji wrogich infiltratorów, co w znaczącym stopniu wpłynęło na powodzenie obrony. Bardzo satysfakcjonujące. Do tego uczyłam się jak pozostać niewidoczną i atakować z kilku punktów. Przyznam, że jestem z siebie zadowolona.
Robię postępy i jestem z siebie dumna, Moje statystyki świadczą o tym.
Oczywiście jeszcze cała masa błędów, o których wiem jest do naprawienia. O ilu jeszcze nie wiem?
Na pewno muszę coś zrobić z celnością. W sensie prędkości reakcji. Celuję dobrze, ale od momentu wycelowania aż do naciśnięcia spustu mija zbyt wiele czasu.
Muszę też bardziej cenić życie. Tzn. Nie marnować bez sensu żyć. Nie pchać się w miejsca gdzie czeka mnie pewna śmierć.
Szukać sobie ciekawych miejsc do snajpienia. Używać Flasha do szybkiego przemieszczania się po mapie.
MM
Podsunę staremu, on lubi w takie gierki grać :)
OdpowiedzUsuń