Ania ze Złotego Brzegu

Kolejna już szósta część za mną... Ile tu się dzieje, naprawdę nie wiadomo od czego zacząć, ale nie będę Wam robiła streszczenia, bowiem mam Was zachęcić do przypomnienia sobie tej serii lub zapoznania się z nią!

Ania i Gilbert mają tutaj już swój dom pełny dzieci. Poznamy z Anią, co to znaczy mieć dość upierdliwego gościa... A także różne przygody dzieci Ani. Nie spodziewałam się, jak bardzo pomysłowe mogą to być historie... I jak bardzo poważne wg dzieci problemy - prawie, że dotyczące życia lub śmierci.

Spotkamy się tutaj także z niemałymi rozterkami samej Ani, które... A nie będę Wam zdradzać! Jak dla mnie w pozornie niegrubej książce jest dużo treści, ale także i smutnych historii, które mogą nieco skłonić do refleksji, czy też zwrócić nasza uwagę, na coś, o czym na co dzień człowiek nawet nie myśli...

"[...] - Nie lubię kotów. Na przykład taki Alden Churchill ma tylko jedna wadę - przepada za kotami. Bóg jeden raczy wiedzieć, skąd mu się to bierze... Oboje jego rodzice nie cierpieli tych zwierząt.
- W takim razie on musi być wyjątkowo rozsądnym młodzieńcem.
- Rozsądnym? Raczej tak, z wyjątkiem upodobania do kotów i zainteresowania ewolucją... To kolejna rzecz, której na pewno nie odziedziczył po matce".


Słyszałam opinie, że to jedna ze słabszych części, ale mi się czytało bardzo przyjemnie. Szczególnie, że Ania nadal próbuje dopomóc szczęściu niektórych osób, ale sama także pada ofiarą uczucia zazdrości... A przygody jej dzieci czyta się z zapartym tchem, czekając na rozwój sytuacji...

Najbardziej podobały mi się historie Jima i Waltera... Chyba w nich jest najwięcej z Ani. Przy historii o piesku nie dało się nie uronić łzy... Polecam Wam bardzo tę część, ale w kolejności tak jak powinno być. To była szósta część, a ja sięgam po siódmą.

Ktoś jeszcze przypomina sobie lub zapoznaje się z historią Ani?

drevnikocurek 🐾

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz