Ania z Wyspy Księcia Edwarda

Ostatni już tom o Ani... Ale nim przejdę do samej książki czytałam, że o tej części krążyły legendy. Same opowiadania podobno były w tomie "Spełnione marzenia" - jednak moje 8 tomowe wydanie Ani tego tomu nie obejmuje, a dokupując serię "z rombem"  Wydawnictwa Literackiego dowiedziałam się, że to wydanie jest rozszerzona wersją. Ale cierpliwie spędziłam czas na śledzeniu ofert, bowiem cena za ten tom sięga nawet 100zł.

Mi się udało znaleźć jâ na licytacji za 7 zł z powodu "złamanego" rogu tylnej okładki. Mi to nie przeszkadza, a sama treść książki bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Książka ma prawie 600 stron. Podzielona jest na dwie części, gdzie pierwsza jest przed wojną a druga po wojnie. Można sądzić, że pomiędzy powinna być "Rilla ze Złotego Brzegu". Między opowiadaniami są wieczorki poetyckie Ani. Same opowiadania śmieszą i zdarzają się też wzruszające historie...

Same opowiadania tutaj miewają mroczne tematy, jak na przykład sprawa duchów czy też rozwiązywania pewnych nieporozumień po latach, by przed śmiercią chociaż wyjaśnić. Kiedyś może to było kontrowersyjnym tematem - nie wiem. Sama książkę połyka się jednym tchem. Swoją drogą momentami zastanawiam się skąd tyle pomysłów na tak różnorodne historie i charaktery - niesamowite!

Na końcu mamy posłowie na temat książki i samej autorki. Bardzo ważna część cyklu o Ani - moim zdaniem mogłaby mieć wznowione wydanie podzielone na pół by był prawidłowo przed Rillą i po. Jednak wiem, że nie zanosi się na to - serial Netflixa jest Anią mocno inspirowany, ale dopasowany do naszych czasów.

Przede mną jeszcze dwa malutkie zbiory opowiadań o Avonlea "Opowieści..." i "Pożegnanie...", a później "Droga do Zielonego Wzgórza" napisana już przez kogoś innego. I inne utwory Montgomery, ale planuję je sobie urozmaicać książkami o kocich historiach.

Bardzo zachęcam do zapoznania się z cyklem! :) Warto!

DrevniKocurek 🐿

2 komentarze:

  1. Lubię przygody Ani, ale tej części chyba nie czytałam. Na pewno po nią sięgnę, jeśli tylko gdzieś ją znajdę.

    OdpowiedzUsuń