Moja najdroższa

Zobaczyłam opis z tyłu okładki, no dobra, zapachniało coś jakimś survivalem. Ale poniżej polecenie Stephena Kinga dało na myśl o Dziewczynie z pociągu, która także była debiutem polecanym i reklamowanym jako bestsellery bardziej niż była warta.

Ale dobra, postanowiłam dać temu szansę. Początkowo miałam ochotę dać sobie spokój, bo bardzo ciężko jakoś się to czytało, nie tak szybko i wciągająco. Stwierdziłam, że się zaprę, nie odłożę jak kilka innych książek. Zobaczę jak to wszystko się potoczy.

Jak dla mnie autor chyba lubi Kinga, bo były opisy, które nie mają kompletnie znaczenia dla samej fabuły, może nazwy pistoletów znawcom coś mówią, ja je czytałam i nawet nie sprawdzałam w necie, co to za broń. Reżyser miałby z głowy scenerię.

Jest to historia dziewczynki, która umie strzelać z broni i czyścić ją, ale jako czternastolatka w szkole ma problemy. Słabo wg mnie rozwinięto wątek nauczycielki, która widzi jakieś nieprawidłowości i symptomy. I też to wyszkolenie, jak na jakąś survivalistkę nieco odrealnione. A dialogi kolegów rozśmieszające, ale zupełnie jak z jakiegoś Stranger Things.

Opisów momentami za dużo, i czasami dosłownie zasypiałam. Opisy chorej relacji ojca z córką właściwie nie wiem po co aż takie dokładne. Jakby nie od tej strony, co trzeba - pierwszy raz czytam książkę z takim wątkiem. Filozofowania za dużo i momentami bez sensu i nużące... Zasnęłam chyba z pięć razy przy jej lekturze. Bardzo się broniłam, żeby dotrwać do końca.

Fakt jest taki, że mimo wszystko chce się znać zakończenie. A ja już się go domyśliłam, gdy pojawił się kolejny domownik. Ale stwierdziłam, ok, niech będzie. Ostatnie dwa rozdziały miały być pewnie psychologicznym przesłaniem - nie spodziewałam się ich. Ale też i nie do końca - gdyby ich nie było książka niewiele by straciła.

Jak komuś wpadnie w ręce i będzie miał ochotę może przeczytać. Jak dla mnie wyrwane nieco z realizmu, pewnie będzie na podstawie tego film - wcale się nie zdziwię. Może się nawet okazać lepszy od książki - tak jak to bywa z polecanymi przez Kinga książkami. Taki typowy amerykański thiller relacji rodzinnych.

Jak nie przeczytacie - nic nie stracicie.

drevnikocur

2 komentarze:

  1. Dopiero teraz zauważyłam na kocim blogu, że też piszesz recenzje!
    Chyba się dogadamy, mam podobne zdanie o "Dziewczynie z pociągu" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Recenzje chyba powstały wcześniej niż blog z kotami :) Jakos tak wyszło od jednego do następnego... :)

      Usuń