Ale produkcja o kosmosie? O podróży na sam skraj Układu Słonecznego? Oczywiście, że tak. Choć zawsze pozostaje parę ale. Dzięki pomysłowi na kręcenie scen, których nauczył nas George Lucas, każdy film może być międzygwiezdną superprodukcją. Problemem zdają się być inne mankamenty, które można było równie tanim kosztem wyeliminować. O czym piszę?
Oczywiście o tej nieszczęsnej grze aktorskiej i niedociągnięciach fabuły/scenariusza. Kochani twórcy! Jeśli nie macie kasy na realizację, to na miłość krytyków, dajcie z siebie wszystko, by wasz film był bezbłędny pod każdym innym względem. Przeczytajcie podręcznik do astrofizyki itp. Albo po prostu zastanówcie się czy coś ma sens „na logikę”. Może wtedy da się uniknąć montowania ekranów pokładowych na profilach! W pojeździe kosmicznym z 2047…
Poza tym uważam film za wciągający i mimo wszystko warty uwagi. Nie jest może odkrywczy, wręcz jest pierwotny w swym kosmicznym przekazie. Ale jednak… Cały czas gdzieś w głębi nas tli się płomyk ciekawości do czego służą te cholerne kulki… ;D
Poza tym uważam film za wciągający i mimo wszystko warty uwagi. Nie jest może odkrywczy, wręcz jest pierwotny w swym kosmicznym przekazie. Ale jednak… Cały czas gdzieś w głębi nas tli się płomyk ciekawości do czego służą te cholerne kulki… ;D
PS. Drevni Kocur tak się męczyła przy filmie, że ogarniała sobie fanpage na fb i tylko zerkała z ukosa, czy gościu jeszcze żyje... ;)
Magda /Motylek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz