Zjawa

Niech was nie zmyli tytuł. Zjawa to nie film o duchach ale o ciężkich, brutalnych i wypranych z romantyzmu czasach początków Ameryki. Indianie, myśliwi, kawalerzyści. Brutalny obraz przedstawiony, chyba jak do tej pory w najbardziej realistyczny i zbliżony do rzeczywistości sposób. Świetnie się go pod tym kątem ogląda. Aż czuć piach w zębach, smród wyprawianych skór i nie mytych ludzi. Można by się nawet pokusić o stwierdzenie, że rzeczywistość jawi nam się w super realistyczny sposób.

Oczywiście, główny bohater jest z gatunku "zabili go i uciekł" ale można to wybaczyć, gdyż w zamian mamy doskonałą, nagrodzoną Oscarem, grę Leonarda di Caprio. Zwanego potocznie Di Karpio. Pomimo różnych "potknięć" w karierze i ewidentnie słabych ról, moim zdaniem jest on rewelacyjnym aktorem, który powinien dostać Oscara już dawno temu za rolę niepełnosprawnego chłopca w "Co gryzie Gilberta Grapre". Ale nie dostał i może i dobrze, bo teraz może się nim bardziej cieszyć ;)

Wracając jednak do filmu, jak zwykle nie zdradzę wam fabuły i próżno będziecie w tej recenzji szukać spojlerów. ;p
Opowiem Wam za to, o tym co mi się w filmie nie podobało. Po pierwsze, to niesamowicie żywotny bohater. To co ten człowiek przeszedł, wykończyło by cały oddział Gromu, nawet jak by każdy kolejny żołnierz zaczynał w miejscu gdzie padł jego poprzednik.
Po drugie, zanurzenie się w lodowatej rzecze, przy mrozie, jest śmiertelne dla każdego.
Po trzecie, rozgrzanie się po takiej kąpieli, trzy metry od małego ogniska, nie działa! Mówię Wam, nie działa...
Ale to szczegóły, które w całości filmu giną, pozostawiając tylko fajny smaczek, czegoś z czego wyprane były praktycznie wszystkie "Westerny" z dawnych lat.

Film jest długi, ale nie czuje się tego, choć oglądałyśmy go na dwie tury. Spokojnie, mając czas można "łyknąć" go na raz.
A tytułowa zjawa? Cóż, ma to być niedźwiedź grizzly, choć zjawia on się raz. A może tytułową zjawą jest sam główny bohater? Musicie koniecznie zobaczyć i napisać mi w komentarzu, czy w tytule na pewno chodziło o niedźwiedzia...

Anyari vel Motylek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz