Choć cieszę się, że nie poszłam na to do kina - muszę powiedzieć, że to było dość nowoczesne podejście do magii. Książki nie czytałam, przyznaję się bez bicia, ale w filmie efekt z magicznym smokiem pierścieniem powalił moje oczy na kolana. Niezwykły pomysł, ale chyba jedyny.
Reszta już bardzo oryginalna nie była. Podobnie jak pomysł zamykania magią niewygodnych sobie osób w matrioszkach... I końcowej czarnej magii za pomocą satelit... Świat wykreowany jest do złudzenia podobny do świata przedstawionego w podręczniku do rpg "Mag - Wstąpienie", a konwencja głównego bohatera do złudzenia przypomina bohatera maga, także mieszkającego w antykwariacie, ze znanego na AXN'ie swego czasu serialu.
Nie mi się wypowiadać... Mimo że wolę zwykłą tradycyjną magię osadzoną w średniowieczu albo tego typu świecie, podobało mi się nawet całkiem. Ale bardziej jako taka ciekawostka edukacyjna w zakresie filmoznawstwa i traktowania w niej tego typu historii... Efekty graficzne nie zabijają, uprzedzam.
Sama seria Ucznia Czarnoksiężnika wydaje się być bardziej skierowana, podobnie jak inni harrypotterowi kloni, raczej do młodzieży. Mimo wszystko nieco poważniejsi widzowie przynajmniej mogą odpocząć umysłowo, bo ani tu skomplikowana fabuła ani jakieś zagadki kryminalne, ani skomplikowane tajemnice... To raczej prosta ekranizacja.
Polecam na nastrój odpoczynkowy od bardziej poważnych produkcji traktujących o magii, ratowaniu świata i takich tam... ;)
Motylek Gamewalker
Ja trafiłem na końcówkę tego filmu. I ogólnie mam neutralne podejście od niego.
OdpowiedzUsuńChyba Walt Disney też swoją wersję "Ucznia" miał. Scena sprzątania mi to przypomniała.