WeeWorld


Jako, że tęsknota za Second Life się nasiliła znalazłyśmy sobie alternatywę. WeeWorld to wirtualna społeczność. Na początek zakładamy sobie swojego Avatara. Zabawy jest z tym mnóstwo, a wszystko we flash'u i nie zżera nic ogromnego nam z limitu MB jaki mamy. Wybieranie włosów... Chyba z piętnaście minut przerzucałam stronki, żeby znaleźć najbardziej pasujące do tych realnych. Potem ubrania... Nawet rozmiar biustu musiałam sobie wybrać! Oczywiście szłam torem odwzorowywania rzeczywistości.

Po zatwierdzeniu spytało mnie, czy chcę zaprosić Friends! No oczywiście! Maila dostali wszyscy ci, których maile miałam. Więc odbierzcie pocztę i kliknijcie w napis WeeWorld, stwórzcie swoje alter ego i do zabawy! :) Oczywiście dostaje się za to jakieś punkty - chyba złote.

I oto dowiedziałam się o co tu chodzi. Dostałam pokoik do umeblowania. Grzebiąc w darmowych mebelkach i dekoracjach spędziłam kolejne wieeele minut na zabawie. Wybór podłogi, tapety... Wszystko z wyborem kolorów. Przeważnie dwóch. Odcieni drewna. I cała paleta tęczy kolorów. Do tego każdy przedmiot można opisać. Więc ustawiłam wszystkie kotki i każdego opisałam.


Ale na tym nie koniec! Za dołączenie dostałam tysiąc zielonych punktów i za kliknięcie linka aktywacyjnego, który dostałam na email podany przy rejestracji kolejne pięćset punktów. I do sklepu znów! A tam pojawiły się nowe przedmioty płatne złotymi lub zielonymi punktami oraz te tylko za złote punkty. I oto za taką sprawą wygląd mojego ludzika się znów zmienił. Elementy obejmują, poza elementami stroju i ciała, także zakres zainteresowań, dodatkowych elementów, jedzenia i picia, które możemy sobie dodać np. ubóstwiamy pizzę to możemy dodać w łapkę kawałek pizzy. Jeśli jesteśmy "eko" możemy dodać sobie drzewko, które się do nas przytula i tak dalej i tak dalej... Po prostu mnóstwo wyboru.

Na dole mamy listę zadań jakie ułatwią nam funkcjonowanie na stronie. Za samo wejście w niektóre miejsca dostaje się punkty, za sam czas przebywania z tego co zauważyłam - też, a także wiele innych... Zapowiada się świetna zabawa, dlatego polecam i zapraszam! :)

Jedyna wada to, to, że trzeba znać angielski w miarę, ale ja mam na szczęście Motylka... ;) Tłumaczy mi cierpliwie i tłumaczy na polski to, czego nie rozumiem. Mimo to zastanawiam się nad przetłumaczeniem opisów na angielski, żeby było zrozumiałe dla więcej ludzi niż polaków... ^^"

Drevni Kocur

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz