Psy Pana Marcin Świątkowski


Zdecydowałam się na recenzję "Psy Pana" po rekomendacji Marcina Mordki na Facebooku. I szczerze mówiąc raczej w ciemno. Jak się ma swojego ulubionego pisarza, to łatwo jest mu zaufać w kwestii wyboru lektury. Niby to wiedziałam, że Marcin ma inklinacje historyczne ale postanowiłam to zignorować i ochoczo zgłosiłam się do recenzji.

Jakie też było moje zaskoczenie gdy pierwszy raz w życiu zetknęłam się z Historical Fiction. Jako fanka Kociołka i miłośniczka żeglugi po Morzach Wszetecznych nagle trafiłam na twardą, niemiecką rzeczywistość, waśni między papistami i protestantami.

Przyznaję, że nie jest to moja bajka i ciężko jest mi się odnaleźć w tematyce historycznej. Na sto procent umknęła mi cała masa smaczków, która zapewne ucieszyłaby kogoś, kto nie przysypiał na lekcjach historii. Dużo lepiej czułabym się gdyby np, opowieść osadzona była w świecie Steampunkowym. Wtedy wydarzenia (nawet jeśli wzorowane na Wojnie Trzydziestoletniej) byłyby bardziej i przyjemniej przyswajalne. Ale jest to subiektywne odczucie osoby, która nie lubi łamać sobie oczu na nie uproszczonych dla dobra powieści, niemieckich nazwach.

Te "braki" zdecydowanie rekompensował mi styl twórcy. Jego łatwość władania piórem oraz doskonałe poczucie humoru sprawiły, że nawet najbardziej nużące opisy sytuacji geopolitycznej, były jak najbardziej do przełknięcia. Nie myślcie też, że w trakcie lektury bawiłam się źle, wręcz przeciwnie tylko... jakby zabrakło mi ciągu dalszego. Zdążyłam się już zżyć z bohaterami i jestem bardzo ciekawa ich dalszych perypetii. Czekam więc z niecierpliwością na kontynuację, a książkę zdecydowanie polecam. Nie tylko miłośnikom historii. ;)

Recenzja powstała w ramach przedpremierowej akcji recenzenckiej wydawnictwa SQN

1 komentarz:

  1. Chyba nie do końca są to moje klimaty 😄 nie wiem, czy ogarnęłabym fabułę książki,, ale kto wie?

    OdpowiedzUsuń