
Warto było sięgnąć po tę historię po 15 latach (dla mnie 15, bo sama książka ma już 18 lat), żeby przekonać się, że powieść może nadal wzruszać i poruszyć te same struny, co kiedyś... Bo to nie jest zwykła ot taka sobie powieść - tam jest wszystko... Między główną historią jest sporo mniejszych (większych?) historii, które dla mnie są perełką tej książki. (Nadal nie wiem, jak wybaczyć Panu Wiśniewskiemu Natalię...)
W "S@motności" każdy znajdzie coś dla siebie - ciekawostek historycznych, chemicznych i psychologicznych... Sporo jest tam smaczków dotyczących początków Internetu - teraz już sama mająca gmaila i inne apki w smartfonie na co dzień nie pamiętam jaka to kiedyś była komedia odebrać maila. I te wszystkie chaty (one chyba nadal istnieją?), komunikatory typu GG - oj pamiętam to wszystko jak wczoraj... Teraz już nie czeka się na pójście do k@fejki, by sprawdzić pocztę.
"Koniec samotności"? Tutaj już mamy nowe pokolenie - choć ja sama nie czuję się nowym pokoleniem - ja miałam to przeklęte GG i męczyłam się z mailami tak, jak bohaterzy "S@motności". Jako "łącznik pokoleniowy" także mam Netflixa, Instagrama, Bloga - mamy apki na smartfonie wymienione w książce... - ale spokojnie! Książka nie jest - o dzięki bogom! - jakimś chatem z Messengera!
Jest tak bardzo aktualna - nie tylko z nowinkami technologicznymi, ale nie będę zdradzać wątków. Miałam momenty wzruszenia, momenty smutku, ale i uśmiechu pod nosem. Niesamowitą przygodą dla mnie było oderwać się od swojego świata w świat Nadii i Kuby, ale też i bohaterów "S@motności w Sieci" sprzed 18 lat. I tak teraz w tym zamyśleniu można spojrzeć na swoją codzienność, wybory... Oj refleksji mam wiele... Wszakże ja moją Drugą Połowę poznałam przez Internet i dzięki niemu.
Tylko czy nadal jest w Internecie taka magia jak kiedyś? Hmmm...
Czy za 18 lat Panie Wiśniewski przeczytamy kolejną część? :)
Książki obowiązkowe!
DrevniKocurek
No skoro powiadasz, że obowiązkowe, to wygrzebię moje stare wydanie "Samotności..." a potem zapoluję na "Koniec samotności...". Szczerze mówiąc za pierwszym razem lektura "Samotności..." nie zrobiła na mnie jakiegoś oszałamiającego wrażenia, zobaczymy jak będzie tym razem. Czasem sama jestem zaskoczona, jak zupełnie inaczej odbieram po wielu latach dawno czytane książki.
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała ten ciąg dalszy. Och, ileż ja mam zaległosci w czytaniu!
OdpowiedzUsuńA "Samotność w sieci" mam w tym samym wydaniu co Ty, z tryptykiem!:-)
I jeszcze jedno - ja, tak jak Ty też mojego C. poznałam w sieci!:-)
Ja mam poza Wiśniewskim kilka autorów ulubionych, np. Sarah Waters.
UsuńNo, no... To może powinnaś napisać książkę? :D