Główny bohater grany przez Tony'ego Shalhub'a ma mnóstwo fobii, ale za to widzi na miejscu zbrodni to, czego nie widzą inni. Monk rozwiązuje każdą sprawę, lecz za pomocą swoich "dziwactw" co dodaje mu wyjątkowości i cenności. Jest bezcennym konsultantem policji.
W związku z liczną liczba fobii funkcjonuje za pomocą asystentki, a w policji ma dwoje przyjaciół - Kapitana i Randy'ego. Randy jest drugą po Monk'u najzabawniejszą postacią w serialu, szczególnie w duecie z Kapitanem. Podobnie uzupełniającym się duetem jest Monk wraz z asystentką - wpierw Sharoną, później z Natalie.
Cały serial jest długi, bo ma aż osiem sezonów. W każdym odcinku jest rozwiązywana inna sprawa, ale twórcy serialu nie pozbawiają Monk'a tropu za mordercą jego żony. Tutaj trochę przypomina to "Mentalistę", lecz Monk był pierwszy, a w Mentaliście chodzi nieco o co innego - dla mnie równie dobry serial.
Tony Shalhub dostał wiele nagród za grę głównego bohatera serialu. W pełni to popieram. Nie wyobrażam sobie tego aktora w innej kreacji. Gra fenomenalnie wiarygodnie detektywa pełnego fobii, nie lubiącego zmian i braku symetrii - wszędzie, a także cierpiącego wciąż - mimo upływu lat - po śmierci żony...
Monk, jak to seriale tego typu, jest serialem uzależniającym. Jak już zaczniecie oglądać to będziecie chcieli dotrwać do końca ostatniego odcinka ósmego sezonu. Czy dorwie zabójcę żony? Trzeba obejrzeć, by się przekonać.
Serial jest lekki, ale wymagający skupienia by wraz z Monkiem rozwiązywać sprawy. Czasami przewidywalny, a czasami zaskakujący. W każdym razie idealny, by się dać wciągnąć na długie zimowe wieczory.
Tylko ostrożnie z piciem herbaty i herbatniczkami w trakcie seansu - można się udławić... i nakruszyć. ;)
Polecam!
Drevni Kocur
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz