Przedstawiam Wam debiut Cezarego Szulicha "No human", który dostałam do recenzji. Reklama wyświetliła mi się, nie ukrywam, po tym jak na Facebooku polubiłam stronę gry, w którą zaczęłam grać "Once Human". Napisałam do autora i ku uciesze mojej i kociego stada autor się zgodził! Już patrząc na okładkę spodziewałam się czegoś nowego i odkrywczego...
Ale zaczynając od początku - nie wiem, czy redaktor i korektor przespali, ale na samej stronie 12 już że trzy razy słowo "udekorowany" próbowało mnie zniechęcić. Niby szczegół, ale poprawić to można było małym wysiłkiem. Ale debiut, więc parłam dalej. Ja się nie zatrzymałam z tego powodu, ale mogą być osoby, które w tym momencie książkę mogłyby odłożyć i straciłyby naprawdę fajna lekturę. Jednak zaznaczę, by zwrócić większą uwagę, bo można słowo zastąpić innym, a w pierwszym rozdziale było tego sporo. Potem już nie, o dziwo. Ale wracam teraz do treści:
Książka postapo, typ, którego do tej pory nie spotkałem w takim wymiarze - AI, czasy technologii, osady kilku frakcji... Dotychczas miałam z tym klimatem do czynienia w filmach...
Zostajemy wrzuceni w akcje i to taką, że początkowo musiałam przywyknąć do zamieszania w jakie wpadła nasza drużyna. I to już jest celowy zabieg, biorąc pod uwagę dalsze wydarzenia. Jednak cieszę się, że się nie zniechęciłam, bo od drugiego rozdziału książkę się czyta jak świetny film! Już wdrożyłam się w szeregi Dreli, poznałam Dianę i Sarę, a także przywykłam do specyficznych żartów Lisu.
Nasza drużyna ma zadania do wykonania i po drodze napotyka różne przygody. W połowie książki nie wiedziałam już kogo lubię najbardziej, ale zaraz obok kapitana moja lubianą postacią stała się Diana. W moim odczuciu w ich przypadku dostajemy najwięcej wglądu w ich rozterki moralne. Sara i Lisu także są ciekawymi postaciami, ale jednak tamte dwie najbardziej uchwyciły mnie za serducho.
Świat wykreowany bardzo różnorodny. Poznajemy siedziby różnych frakcji, poznajemy też kilka grup społecznych żyjących poza dwoma największymi Monarem i Oazą. Emporium mnie zachwyciło chyba najbardziej swoim klimatem. Każda społeczność ma swoje cele i dąży do ich realizacji w taki czy inny sposób. Bardzo spodobał mi się pomysł ruchu No Human. Tutaj dodam, że rozumiem w związku z tym rozterki Diany.
Nasza drużyna też ma swoje zmiany w składzie i tutaj ukłon w stronę pomysłu z AI. Mimo, że sam temat dla mnie jest nowy i głównie spotykam się z nim, widząc w internecie obrazki stworzone przez sztuczna inteligencję to zdecydowanie byłam za tym, aby nasza drużyna została tak wsparta.
Dlaczego piszę "nasza"? Bo już po pierwszym zadaniu polubiłam skład i czułam się jakbym tam z nimi była i przeżywałam ich decyzje, bo dzieje się naprawdę ciekawie... A niełatwo jest napisać powieść, gdzie czytelnik z tak zapartym tchem śledzi los bohaterów! I momentami zastanawia się, czy dobrze robią w trosce o ich los.
Nie zdradzę Wam nic więcej, bo zepsułabym Wam świetną zabawę. Książka jest naprawdę treściwa, a wydaje się, że ma prawie 450 stron. Po przeczytaniu jej miałam wrażenie, jakbym przeczytała że trzy książki w jednej. Bardzo dobrze się czyta i ciężko było mi ją odłożyć, żeby wstać o rozsądej porze.
Pozostało mi więc czekać na zapowiedzianą już kolejną część, a autorowi życzyć, aby powstał jakiś porządny serial na podstawie No Human. Dobra lektura, ale i materiał dla Netflixa chociażby.
Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz