Nomen Omen

 

Przychodzę dziś z trzecim moim spotkaniem z Martą Kisiel - tym razem jest to powieść Nomen Omen. Z tego, co czytałam książka miała być pojedyncza, ale jednak pojawiły się kolejne części. Zacznijmy jednak od początku. Poznajemy Salkę, która ma brata Niedasia. Akcja zaczyna się najbardziej rozkręcać, gdy wyprowadza się z domu rodzinnego i wynajmuje pokój w starej willi...

Książka wchłania. Jak zobaczyłam, że to jest wznowienie to zastanawiałam się jakim cudem nie dotarła do mnie wcześniej ta fantastyka z zabarwieniem obyczajowym i historycznym. Mieszanka zapowiadającą świetną przygodę i tak właśnie jest! Nie brakuje tu też dość ciężkich historycznych wydarzeń, ale bardzo mi się spodobało nawiązanie do czasów Breslau...

Nie mogę Wam zaspoilerować o co chodzi z panią Bolesną, bo zepsuję Wam elementy zaskoczenia i niespodzianki. Nic a nic nie mogę powiedzieć o szpilkach nici - teraz już spojrzę na nie inaczej... Pomysł Marty Kisiel pod tym kątem mnie pozytywnie zadziwił i zachwycił. 

Bardzo spodobało mi się przeplatanie współczesnego Wrocławia i Breslau. Myślę, że jak książkę dorwie osób nastoletnia może ją zainspirować do zainteresowania się historią tego miasta. Autorka nie podaje wszystkiego od razu na tacy, ale razem z bohaterami poznajemy kolejne elementy układanki. Książka jest dzięki temu nieodkładalna i przeczytałam ją w pięć dni. Dosłownie.

A opowiadanie dodane do tego wydania uzupełnia historię i w moim odczuciu potrzebowałam go. A teraz czas na Toń.

Czytajcie Nomen Omen! :) Warto.

Koniec Mapy

 

Zaczynamy od poznania ekipy udającej się na wyprawę na lotnisku. Mi się bardzo spodobało to, że poznajemy wydarzenia od strony różnych osób. Dzięki temu zabiegowi autor pokazuje nam ich cechy i myśli. Oraz motywy wyprawy, co nimi kieruje... 

A w to wszystko wpleciony jest świetny pamiętnik naukowca, który opowiada między innymi o Terrorze - oglądałam o tej wyprawie serial, więc wpadłam już w tym momencie w zachwyt po uszy. 

Akcja rozwija się stopniowo, co bardzo mi odpowiadało, choć przyznam, że ciężko mi było książkę odłożyć. Ciężki tydzień tylko mnie powstrzymał przed czytaniem przed snem, bo bym zarwała noc przed pracą. A tak zarywałam tylko w weekendy.

Ta nieodkładalna książka to jest debiut - aż nie chce się wierzyć! Bardzo spodobała mi się lista uczestników na samym początku, bo mogłam sobie zerkać na kogo "przeskoczyła" kolej opisywania wydarzeń. Widać, że autor lubi Koontza i Kinga - jakoś tak klimat książki mi podpowiedział...

Powiem tak - nie chcę Wam nic zaspoilerować, bo książka jest napisana świetnie. Bardzo przyjemnie mi się czytało. Autor ma dobre pióro. Wpleciony dziennik ma swoją rolę, całą wyprawa okazuje się nieprzewidywalnym ciągiem wydarzeń... Świetny materiał na miniserial! Ale wiadomo książka zawsze będzie lepsza. 

Pan Autor jest biologiem oraz kociarzem i napisał też opowiadanie o kotach w antologii Wydawnictwa Mięta. I mam nadzieję, że zaskoczy nas jakaś kolejna książka w klimacie Końca Mapy. Czuje tutaj wielki talent i myślę, że autor ma potencjał na stanie się naszym polskim Kingiem czy też Koontzem. :) 

Czekam na więcej i polecam! Czytajcie Koniec Mapy! 

Arcana

 

To moje pierwsze spotkanie z Anną Szumacher w wymiarze powieści. Arcana zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie przede wszystkim skonstruowaniem całej historii. Okładka z Tailor Swift ;) przyznaję, że przyciąga wzrok i jest piękna.

Jako nastolatka interesowałam się kartami tarota i nawet wróżyłam. Mam do dziś swoją talię kupioną w Krakowie na wycieczce. A w książce karty tarota mają niejako znaczenie... Do tego fantasy.

Wszystko zaczyna się od niefortunnego zdarzenia odkrytego przez Arcanę zaraz po powrocie do domu. Od pierwszego rozdziału jeszcze nie wiedziałam, co mnie czeka - znaczy Arcanę, a mnie jako czytelnika. 

Jakie było pozytywne zaskoczenie z każdym kolejnym rozdziałem... Już w połowie książki miałam myśl - to jest genialne! Świetna zabawa czytelnicza i detektywistyczna. Sposób w jaki pisarka wykorzystała pomysł tarota i linii czasowych... Majstersztyk! 

Widać, że Anna Szumacher ma doświadczenie pisarskie. Mam na stosiku jej trylogię, więc chyba właśnie muszę ją przesunąć wyżej na szczyt. Przy Arcanie bawiłam się świetnie nie tylko jako fanka Sherlocka Holmesa, ale i dworów i magicznych mrocznych intryg...

Chciałabym zobaczyć miniserial na podstawie tej książki! Pomysł jest tak świetny, że między zachwytami zamkiem i strojami sprawdzałabym, czy wszystko się zgadza jak w książce... Pani Anno, proszę nie przestawać pisać! :)

Dodam, że książkę czyta się bardzo przyjemnie i ciężko ją odłożyć. Polecam na zimowe wieczory :)

Ja Diablica



Czy zastanawialiście się co dzieje się po Śmierci? Katarzyna Berenika Miszczuk w swojej serii anielskodiabelskiej zaczynającej się od "Ja Diablica" przybliży Wam swój pomysł na alternatywny świat, gdzie każdego po śmierci czeka targ... Jaki targ spytajcie, ano targ o Waszą duszę! Wybierzecie Niebo czy Piekło?
Wiktoria zginęła i trafiła do Piekła. Dzięki temu, że została Diablicą może wracać na Ziemię... Co nieco jej przysporzy problemów... Ale ma też w Piekle pracę, a mianowicie branie udziału w takich właśnie targach o duszę. Niesamowicie wymyślone przez autorkę moim zdaniem! Nie spodziewałam się, jak może wyglądać wymyślone przez Katarzynę Miszczuk Piekło. A Śmierć? Kocham od pierwszego spotkania.
Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Bałam się jej trochę, bo widziałam bardzo mieszane opinie i niesłusznie się obawiałam. Tak, bohaterka ma nieco szczęścia, bo została Diablicą, ale jednocześnie zginęła tragiczna śmiercią, która ją prześladuje. Są elementy, aby się uśmiechnąć, ale z drugiej strony tragizm Wiktorii, niemogącej przerwać ziemskiego życia skłania do refleksji.
Owszem jest o przystojnych diabłach, ale nie jest to aż tak nachalne jak malują to niektóre opinie. Ale są też Koty! Autorka jest kociarą i za to też ją bardzo polubiłam (w serii Kwiat Paproci też jest kot i w Kuszeniu), a "Ja Diablica" na tyle mnie wciągnęła, że nie mogę się doczekać kolejnego tomu! Ciekawa jestem jak tym razem Wydawnictwo Mięta wymyśli okładkę. Ta jest naprawdę piękna z tymi łuskami.
Książkę polecam - czyta się szybko i przyjemnie - i ciężko jest ją odłożyć. Choć z pozoru lekka to moim zdaniem każdy znajdzie coś dla siebie.
Polecam raz jeszcze i czekam na ciąg dalszy!

Bezkost

Chcielibyście mieć za sąsiadkę zmorę? A może piętro niżej strzyga swoje gniazdko całkiem gustownie urządza? A może chcecie mieć takiego mruczącego bezkosta?

Witajcie w świecie, gdzie działa Wydział Kontroli Demonów, a na ulicy można spotkać dosłownie każdego. Gdzie każdy, kto zginie, a jego dusza nie może zaznać spokoju... Może stać się twoim sąsiadem. 

Joanna Kanicka napisała powieść o niezwykłym mieście, gdzie Sylwester z WKD ma niemało zajęć z demonami. A wszystko się zaczyna niewinnie od anonimowego wezwania do znalezionego ciała...

Autorka ma bardzo dobre pióro. Ciężko mi było książkę odłożyć dlatego, korzystając z urlopu zarywałam noce, aby czytać dalej. Polecam zacząć w piątek wieczorem i pewnie do niedzieli wieczór dacie radę... A warto! Nie znam innych książek autorki, ale Bezkost jest naprawdę dobrze napisaną książka.

Sprawa kryminalna i demony - w tym słowiańskie, różnorodność bohaterów - nikt nie jest tutaj czarno-biały, a do tego nieodkładalny styl pisarki - to jest przepis na idealną lekturę na weekend. Przy okazji okłada wpada w oko. Czytajcie Bezkosta! 

 

Demon Luster




Powiem Wam, że tęskniłam do świata Idy i nie wiedziałam jak bardzo, do póki nie zaczęłam czytać drugiego tomu cyklu o Szamance Martyny Raduchowskiej "Demon Luster". Na początku mamy opowiadanie nowelkę "Gdy zapłacze rajski ptak". Jak ja się utożsamiłam tam z Idą i Joanną... Też zapłakałam nad jej losem. Rzadko mi się zdarza, ale jednak... Martyna Raduchowska poruszyła moje struny duszy i oto jednak jestem, nie jest aż tak źle, że wydawało mi się, że mnie nie potrafi nic ruszyć...

Wkraczamy z powrotem do świata Idy i jej Pecha. Mrok zagląda też z pierwszych stron drugiego tomu... Na początek powiem, że widać, że ten tom to jest progres pisarskich umiejętności Martyny Raduchowskiej. "Szamanka od umarlaków" to był debiut i tom pierwszy i byłam pochłonięta do reszty. A tutaj już totalnie przepadłam i ciężko było mi odłożyć książkę. 

W tej części poznajemy nieco mrocznej przeszłości Kruchego, ale także i Ida poznaje świat po drugiej stronie lustra... Niezmiennie jednak muszę zaznaczyć, że uwielbiam Teklę jeszcze bardziej niż po pierwszym tomie. Gryzak uwielbiam ponad wszystko, a Ruda ze swoją kocią magią też przypadła mi do gustu. Oj dzieje się, dzieje...

Świetny i niepodrabialny styl Martyny Raduchowskiej wg mnie. A no i jest Pech... O nim nic nie powiem. Musicie sami przeczytać, bo to jest tak niesamowita historia, że naprawdę nie mogę się doczekać trzeciego tomu. Potrzebny jest na teraz. W najlepiej od razu jeszcze trzy kolejne - tego życzymy Pisarce i Wydawnictwu. Seria o Szamance jest przepięknie wydana. I jest epicka. Tutaj można oceniać książkę po okładce.

  

Kryształowe Serce

 

Książka jest debiutem pani Ewy Małecki, ale bardzo udanym. Od pierwszych stron pióro autorki wciąga czytelnika w wir wydarzeń i emocji. Poznajemy kilka bohaterów i ich sytuację życiową. Osoby są w różnym wieku, co sprawia, że właściwie każdy znajdzie coś dla siebie, ale też i pozna pewne sprawy z perspektywy innego wieku. Bo wiadomo, że na jeden temat inaczej spojrzy młoda kobieta po przejściach, a inaczej emeryt, który jedyne, czego pragnie to świętego spokoju.

Wbrew pozorom jednak nie możemy tutaj spodziewać się świętego spokoju, oj nie! Zostajemy wrzuceni w wir niespodziewanych wydarzeń. Jak dla mnie książka ta jest powiewem świeżości, bo pierwszy raz czytałam obyczajową powieść, ale z pewnym elementem swego rodzaju magii. Każdy z nas spotyka tę magię w swoim życiu, ale na codzień nie pamiętamy o tym zatopieni w rutynie codziennego życia. Ewa Małecki jednak wyrywa nas z tej senności i przypomina, że ta magia jest! Wokół wystarczy się rozejrzeć!

Różnorodność wieku bohaterów i historii w książce skłania też do refleksji nad swoją historią. Przeżyjecie cały wachlarz emocji od śmiechu po wzruszenie czy smutek... Książka jest napisana bardzo dobrze i choć bywają tematy cięższe, jak i lżejsze, a nawet humorystyczne sytuacje to płynęłam przez nią. 

Odebrałam tę książkę jako taką ciepłą opowieść o życiu po prostu... Mimo, że przebieg wydarzeń jest naprawdę zaskakujący są momenty, gdzie możemy się nieco zatrzymać z bohaterami i pomyśleć... Zdecydowanie książka jest warta przeczytania. Nie chcę Wam nic zaspoilerować. Jeśli szukacie dobrej lektury na kilka wieczorów to bardzo Wam polecam Kryształowe Serce. Mi się ta historia bardzo spodobała i na pewno na długo zostanie w moim sercu. Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwo Mieta. 

PS. Macie talent do wydawania świetnych debiutów! 

Drevnikocurek