Dżin


 Przygotowanie tej recenzji było wyzwaniem, które wymagało odłożenia na bok innych literackich podróży. Choć otrzymałam do recenzji drugi tom serii - "Dżin", nie mogłam przecież pominąć pierwszej części - „Maleficjum”. Nie godzi się przeczytać kontynuacji, nie znając początku opowieści. A zadanie było tym trudniejsze, że właśnie byłam w samym środku wojennej zawieruchy z Madsem Voortenem. Ale, cóż, rozkaz to rozkaz – spakowałam manatki i ruszyłam na gorącą Maltę.

I nie żałuję ani chwili. Upalna aura za oknem, jak i przed oknem, zdecydowanie pogłębiała moją imersję podczas lektury. Marcin Mortka, jeden z moich ulubionych autorów, po raz kolejny nie zawiódł. Nie ma opcji, żebym pominęła cokolwiek, co wyjdzie spod jego pióra. I tym razem zaskoczył mnie pozytywnie. "Dżin" to niesamowita przygoda wypełniona akcją po brzegi, z nagłymi zwrotami, które nie pozwalają oderwać się od książki na długie godziny.

Już od pierwszych stron "Maleficium" i Dżina” byłam oczarowana sposobem, w jaki autor łączy elementy historyczne z mroczną, ale niezwykle pociągającą magią. W świecie, gdzie religia ściera się z nadprzyrodzonymi siłami, bohaterowie stają przed wyzwaniami, które wykraczają poza ludzkie pojmowanie. I choć zwykle unikam powieści osadzonych w realiach historycznych, obawiając się, że coś mi umknie, tutaj moje obawy okazały się bezpodstawne. Mortka tworzy tło, które jest jedynie przyprawą do głównej historii – epickiej przygody, wypełnionej akcją, tajemnicami i magią.

Ci, którzy jak ja, są na bakier z historią, mogą odetchnąć z ulgą. Książka jest głęboko zakorzeniona w fantasy, miejscami mroczna, ale na wskroś ambitna. Motyw historyczny, wbrew moim wcześniejszym obawom, stanowi jedynie tło i dodaje pikanterii całej historii.

Cóż więcej można dodać? W zasadzie to samo, co o innych książkach Marcina Mortki. Doskonała kreacja charyzmatycznych bohaterów, lekkość pióra, cięty dowcip, a także wyraźnie widoczny warsztat, ukształtowany przez lata sesji RPG. Ciekawi mnie, czy autor miał okazję spędzić wakacje na Malcie, bo opisy scenerii są tak soczyste i pobudzające wyobraźnię, że można odnieść wrażenie, iż tworzył je na podstawie własnych doświadczeń. Dzięki temu sami czujemy się, jakbyśmy tam byli, a żar lejący się z nieba na bohaterów udziela się również nam.

"Dżin" to bezpośrednia kontynuacja wydarzeń z "Maleficjum", dlatego gorąco polecam całą serię. Korzystając z okazji, rekomenduję również wszystkie inne książki Marcina Mortki każdemu, kto pragnie epickich przygód. Niezależnie od tego, czy to na morzu czy na lądzie, w upale czy wśród mroźnych krain – z tym autorem zawsze jesteście skazani na wielką przygodę.

"Recenzja powstała w ramach przedpremierowej akcji recenzenckiej wydawnictwa SQN”

Motylek 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz