Sherlock Holmes, Dolina Strachu

Hej, dziś przychodzę do Was po lekturze czwartej - ostatniej już - powieści o Sherlocku Holmes'ie. :) (Z tego, co wiem to kolejne 5 tomów to już opowiadania).

Choć jest to kolejna powieść o tym samym detektywie to nadal sama postać wymyślona przez Conana Doyle nie znudziła mi się ani przez chwilę. Genialny jest! (Cumberbatch zagrał go genialnie i tak sobie wyobrażam jego i Watsona - z serialu)

I coraz bardziej lubię Watsona! Stara się on być uczniem w dedukcji i analizie, ale jak sam Sherlock mówi - jego nieudane próby pomagają mu zweryfikować swoje własne wnioski. :D Nie ma to jak szczery komplement od przyjaciela, nie?
"- No i co - zapytałem - wykryłeś coś?
Stał nade mną w milczeniu, ze świecą w ręku. Po chwili jego szczupła, wysoka postać pochyliła się nad moim łóżkiem.
- Powiedz - szepnął - czy nie boisz się spać w jednym pokoju z półgłówkiem, z człowiekiem cierpiącym na rozmiękczenie mózgu, i idiotą, co postradał rozum?
- Ani trochę - odparłem zdumiony.
- To bardzo szczęśliwie - rzekł i już ani słowem nie odezwał się aż do rana".
Sama historia jest podobnej konstrukcji, jak "Studium w szkarłacie", nawet są tu wspomiane nawiązania... Bohaterowie wiedzą, że Watson opisze całą sprawę w swoich kronikach. Najpierw sama sprawa, a potem historia od samych początków czy też źródeł kłopotów nowego klienta.

Nie potrafię powiedzieć, czy ta powieść jest lepsza czy gorsza od poprzednich. Każda ma swój klimat. Ta także ma swój unikatowy klimat kopalń, tajemnic, organizacji przestępczej... I oczywiście ten przebiegły sprytny Sherlock!

Warto się wczuć i przeżyć przygodę z Sherlockiem Holmes'em! Tym bardziej, że nie jest to droga klasyka. :)

DK