The Rain


W sobotę przy okazji kolorowania włączyłam sobie ten serial. O pierwszym sezonie pisała Motylowa/Anyari kiedyś wcześniej, ale że nie mogę znaleźć tej recenzji to napiszemy jeszcze raz:

Tyle reklamy, tyle szumu, a sam serial... No dość prosty, pomijając to, że własną matkę załatwili, a potem nagle syn jest odporny na wirusa, a tak w ogóle okazuje się, że ojciec jest w jakiejś bazie... I w drodze w połowie pewnego odcinka zauważają, że koleś idzie bez butów.

Chciałam dać szansę drugiemu sezonowi, że może coś jednak... Ale widzę, że nadal nie jest to zbyt ambitny serial - chłopak chyba nagle stał się super bohaterem, mającym za moc wirusa, a w kolejnym sezonie będzie plaga chcących być jak on.

Zamknięci w bunkrze na 6 lat i nagle biegają i szukają danych do grzebania w genach... A pojawia się przeciwieństwo Rasmusa i on nie może jej dotknąć! A wirus przecież się przenosi w powietrzu itd... Ale czarne macki jej nie dosięgają... No ludzie!

Oczekiwałam super SF postapo - survival pełną parą! A tu poza fajnym pomysłem i krajobrazami, samym klimatem... Nie ma nic. Nastolatki robiące sobie kaplicę i mszczące się za martwą dziewczynę, której poświęcenie nie zostało zrozumiane... OMG.

Jak dla mnie serial prosty, może sobie lecieć w tle do jakiegoś malowania figurek, czy kolorowanek albo nawet gry w Simsy, ale nie trzeba się zbytnio skupiać, by się połapać o co chodzi. Z tym, że nie pamiętam, jak było w pierwszym sezonie, ale w tym dialogi były fatalne...

Można zobaczyć, ktoś miał fajny pomysł z tym kwasowym deszczem, ale jak dla mnie twórcy polecieli w kierunku bardziej na jakieś young adult albo wręcz nastolatki. To już Stranger Things i Dark wymiata przy tym! :D

DrevniKocurek 

The Act | Kochana Mamusia nie żyje

Ostatnio całą dobę spędziłam w innym świecie, no nie do końca całą, bo 8 odcinków i jeden dokumentalny film.

Bardzo wstrząsająca jest to historia... Bardzo polecam każdemu, kto ma silne nerwy. Ja do tej pory jestem jak przez mgłę... Aż się nasuwa pytanie ile takich osób żyje pod wpływem osób chorych na zespół Münchhausena...

Film trzyma w napięciu całe odcinki, więc ciężko mi było to sobie rozłożyć na raty. Czytałam kiedyś książkę "Mama kazała mi chorować" i tam było już to bardzo makabryczne, ale tutaj przeszło to wszystko, zdrowy rozsądek tutaj ginie i logika też...

Ale to jest ponoć choroba - jako zespół oraz jako zastępczy zespół - nie wiem, czy są jakieś publikacje na ten temat, ale ten przypadek i ta historia są bardzo ciężkim przypadkiem... Nie wiem, czy miałabym nerwy coś jeszcze o tym czytać.

Polecam, jeśli macie silne nerwy.
Ponoć w kolejnym sezonie "The Act" będzie o innej historii na faktach.

DrevniKocurek 🐿

Osmosis

Chciałam bardzo, żeby to był jakiś fajny wciągający serial, jakaś nowość, coś odkrywczego... Początek zaczął się bardzo fajnie, ale im dalej w las...

Powiem tak, ktoś miał dobry pomysł, a nawet fajnie to wszystko było wymyślone, ale chyba im coś nie pykło... W złą stronę to wszystko poszło, moim zdaniem.

Efekty są fajne, nawet aktorzy całkiem ciekawe postacie, ale sam wątek został dziwnie poprowadzony i momentami miałam wrażenie tzw WTF?!

Niektórym wątkom brak logiki, ale rozumiem, że przy tym niestabilnym chcieli pokazać ośrodek dla psychicznych - całkiem nowatorskie gadające kule... Córka nie jest córką, a na koniec, oj...

Coś tu chcieli twórcy przemycić, coś dać do myślenia - owszem są takie zajawki skłaniające do refleksji, ale ogólnie wykonanie wyszło na nudnawy serial.

Można z ciekawości zerknąć...
PS. Oby nie było dalszego ciągu!

DrevniKocurek 🐿

Redlum

Redlum, książka inna niż wszystkie. To pierwsze, co mi się ciśnie na klawiaturę, kiedy zaczynam pisać tę recenzję. Nawet kiedy zaczerpnęłam języka, to tu, to tam na jej temat i mniej więcej wiedziałam, gdzie będzie rozgrywała się akcja, to i tak nie byłam przygotowana na to co otrzymałam w trakcie lektury.

Nic dziwnego, Katarzyna Rupiewicz, (co samo w sobie jest plusem) siedzi głęboko w klimatach fantastyki i to widać na każdej stronie i w każdym słowie tej wyjątkowej książki. Na każdym kroku można rozkoszować się smaczkami, które dla innych miłośników fantastyki są niczym ciepłe bułeczki. 

Nie rozumiem tylko, czemu tak znamienita pozycja ląduje w jakimś sztucznym tworze zwanym "Young Adult"? Samo istnienie tego czegoś ubliża zarówno pisarzom jak i czytelnikom! Nie wspomnę o tym, że brzmi jak nazwa kategorii na RED Tube ;p Ale nie o tym, choć szykuję się do stoczenia batalii w tej sprawie, w innym wpisie.

Redlum... To niesamowicie wykreowane uniwersum, przemyślane i dające niesamowitego kopa wyobraźni. Jeśli miałabym pokusić się o nazwanie tej kategorii światów, byłoby to "Post-post Apo" Nie wiem czy taka kategoria istnieje, ale znakomicie oddaje klimat tego typu uniwersów. Już któryś raz mam okazję zetknąć się z takim światem i po raz kolejny jestem zauroczona. 
 
Sama historia opisana w książce, przygody Słodkiego, to napisana lekkim, przyjemnym stylem, potężna dawka czarnego humoru mieszającego się z groteską, w dobrze wyważonych proporcjach. Istna uczta dla czytelnika, który z przymrużeniem oka potrafi spojrzeć na wampiry, sukuby czy trolle. Każda z tych (i wielu innych) ras przedstawiona została w krzywym zwierciadle. Mistrzowsko skarykaturowane postacie są bardzo charyzmatyczne, przez co nie są obojętne czytelnikowi. Ociekające seksualnością Sukuby budzą nutę podniecenia. Wampiry są długowieczne, tajemnicze i wszechpotężne przez co budzą ciekawość i strach. Każda postać ma wiele cech, które sprawiają, że są oryginalne i niebanalne. Jednym słowem: Majstersztyk!

Sama fabuła... Cóż... Daje potencjał do rozpisania całej tej historii w co najmniej trzech, opasłych tomiszczach. Wiele wątków aż prosi się o rozwinięcie i rozbudowanie. Niestety, wiele ważnych dla głównej historii. Pozostałe nie są jeszcze stracone. Książka skonstruowana jest tak, że daje możliwość jej kontynuacji. I tak wiem, że autorka postawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko. 

Uważam jednak, że warto będzie powrócić do Redlum raz jeszcze. Z większym rozmachem i w serii książek. Grzechem literackim byłoby pozostawić tak wspaniałe uniwersum. To tak jakby Terry Pratchett pozostawił Świat Dysku, po pierwszej książce. :D

Podsumowując, książka Redlum to była wspaniała przygoda i świetnie spędzony czas. Czuję potężny niedosyt i smak na więcej. Gorąco polecam!

Anyari Tanake 🦋