Cień Wiatru

Długo zabierałam si,ę do tej recenzji... Książka nadal żyje we mnie i wywołuje dreszcz na samo wspomnienie. Historia, jaką wymyślił Zafón jest niesamowita i trudna do zapomnienia.

Dawno nie czytałam książki tak wciągającej o wywołującej tyle skrajnych emocji, czy myśli. Historia jest zagmatwana, ale powoli cierpliwie czytamy chcąc wiedząc więcej i więcej, by później nie móc się otrząsnąć po lekturze...

Krąg historii w pewien sposób zatacza tutaj koło. W połowie książki już nie mogłam się oderwać i czytałam na raty, kiedy tylko miałam chwilę...

A teraz aż boję się sięgnąć po kolejną książkę z cyklu Cmentarza Zapomnianych Książek. Czekają na mnie kolejne trzy części. Mam zamiar je czytać w takiej kolejności, w jakiej pisał je pisarz.

Książki można ponoć czytać w dowolnej kolejności...
Polecam Wam na długie jesienne wieczory!

drevnikocurek

Ania z Zielonego Wzgórza

Hej, hej!

Postanowiłam sobie przypomnieć serię Ani z Zielonego Wzgórza. Jestem po lekturze pierwszej części i muszę powiedzieć, że naprawdę mało się zapamiętuje z książek...

Wielu wątków nie pamiętałam, a głównie sok malinowy i farbowanie włosów. Okazuje się, że samych tematów było więcej i bohaterów, których zwyczajnie pozapominałam...

Warto sobie tak przypomnieć książkę, która wszakże była lekturą w szkole! Ale wiadomo jak to jest z lekturami... Odbębnia się, a potem zapomina, bo po co...

Miło było sobie przypomnieć pierwszą część, kończącą się dość krzepiąco, ale zasmucił mnie fakt, że tak szybko skończyła się obecność Mateusza... Ale w serialu jest nadal - może dadzą mu więcej czasu z Anią?

Zabieram się za drugą część, a Wam bardzo polecam! Fajne oderwanie się w czasy, kiedy zupełnie inaczej patrzyło się na świat i życie... Zwłaszcza Pani Linde ma pocieszne uwagi :D

Polecam także to wydanie na zdjęciu - ja mam 8 części tej serii kupione w antykwariacie internetowym za grosze i polecam! Jednak twarda okładka w tym przypadku się sprawdza, bo nie widać poczytalności tych książek.

Miłej lektury! :)
drevnikocurek

Ania, nie Anna


Hej, hej!

Właśnie ukończyłam drugi sezon serialu :) Nowa wersja Ani z Zielonego Wzgórza na Netflixie zachwyciła całe rzesze fanów. Choć słyszałam też i krytyczne opinie. Ale trzeba pamiętać, że to jest adaptacja, więc inspirowano się książką, a same problemy i tematyka jest pod nowe czasy...

I to moim zdaniem jest na ogromny plus, choć idzie do mnie pocztą całość 8 tomów książki - ostatnią 9 zamówiłam od Gwiazdki, bowiem jest strasznie droga (nawet na allegro czy olx'ach cena idzie od 40 w górę, a ja wolę taniej). Ale to idzie, abym sobie przypomniała książkę.

Serial ma nawiązania, postacie, są też dodani bohaterowie, których w książce nie ma. Ale nie będę Wam zdradzać całej fabuły ani kogo nie ma w pierwowzorze - kto zechce to sięgnie po książkę - polecam.

Zachwyca na pewno mnie świat tak przedstawiony - lubię kostiumowe filmy tak dobrze zrobione, że aż miło się to ogląda. Choć czasów nikt by nie pozazdrościł, chociaż... Czy nie było lepiej kiedyś bez tych całych mediów? Obiady może tam mieli skromne, ale rozmawiali, dużo czytali... Z drugiej strony jest też swego rodzaju ciemnogród.

Aktorka grająca Anię moim zdaniem dopasowana idealnie, więc pewnie teraz czytając książkę będę mogła sobie ją tak właśnie wyobrazić. Wiem, że są dalsze ciągi Ani napisane przez Lucy Montgomery, ale nie interesowałam się nigdy dalej niż do "Ani z Wyspy Księcia Edwarda". Ciekawa jestem, czy twórcy serialu pociągną go tak długo, że przyjdzie nam poznać ponad 50letnią Anię i losy jej dzieci?

Zobaczymy... Ja póki co bardzo polecam!

drevnikocurek