Książę Mgły

Książkę kupiłam na jakimś bazarku. Okazała się być debiutem obecnie znanego z innej serii książek Zafóna. Chciałam poczytać coś nieciężkiego, więc nie przejęłam się opisem, że to seria młodzieżowa...

Ale gdzie tam. Ja bym tego nie nazwała serią młodzieżową. Nie jestem znawcą autora, ale jako nastolatka chyba nie chciałabym tego czytać, a później nie móc zasnąć... Bo jak dla mnie książka dość przerażająca - magia plus mrok...

Wydawałoby się, że bohaterami są dzieciaki, ale... Sama historia przyprawia ciarki na plecach, choć nie jest jakaś skomplikowana, ani nadzwyczajnie wymyślna... Bo już nie raz słyszeliśmy baśnie o spełnianiu życzeń w zamian za...coś.

Mimo to książka wciąga i czyta się ją z zapartym tchem. Może ktoś powie, że nie jestem wymagająca, ale czasami tak bywa w życiu człowieka. że chce przeczytać coś, co go porwie, ale nie zmęczy nadzwyczajnym główkowaniem... Ale na pewno zaskoczy zwrotami akcji!

Słyszałam zachwyty o autorze, że pięknie opisuje i tu oddaję słuszność, tak... Opisy są takie, że się je praktycznie widzi, widzi się to, co bohaterowie... I w chwilach napięcia niecierpliwie czyta dalej goniąc za akcją ku jej rozwiązaniu.

Bez nastawiania się na jakieś dzieło sztuki spokojnie można sobie przeczytać - wszak to debiut. Sama historia nadzwyczajna nie jest, ale chwile grozy to nadrabiają - jako nastolatka bym miała koszmary przez tydzień albo bezsenność.

Polecam Wam tę część na pewno...
Jak z pozostałymi? Dam znać, jak przeczytam.

drevnikocurek

Odyseja kota imieniem Homer

Książkę kupiłam dawno temu na jakimś bazarku, jest wycofana z jakiejś biblioteki, raptem 5 zł, a wsparła kotki. Leżała sobie na półce i czekała na odpowiedni moment...

I jakoś tak się stało, że nadszedł ten moment. Nie wiem, może to, że już od kilku tygodni walczę o Naszego Amberka Bursztynka to coś mnie popchnęło ku książce...

I pochłonęłam ją w jeden dzień! Szczerze powiem, że mnie jako kociarę wciągnęła od razu od pierwszej strony... Prowadząc przez chwilę grozy, aż ku miłemu zakończeniu...

Homer jest niezwykłym kotem, który nie zdążył zobaczyć świata, a już został skazany na życie w wiecznej ciemności. Po lekturze tej książki na pewno inaczej spojrzę na ogłoszenia fundacji takich jak Paczę Sercem.

Bo sama powiem szczerze, że mając osiem kotów, w czym cztery to wariaty - jeszcze biegające po półkach i skaczące adhd, bałabym się o takiego kotka jak Homer.

Autorka jednak opisuje nam jak niezwykły jest Homer oraz jak sprawnie poluje na muchy! Poza tym jest niezwykłym kotem także z innych względów - nie będę Wam jednak odbierać przyjemności z czytania książki!

Sama historia autorki też momentami mrozi krew w żyłach, ale to też pozostawię niedopowiedziane - bo tę książkę warto przeczytać, choćby po to by się pośmiać czy wzruszyć i postanowić, że warto się nie poddawać!

Ja także się nie poddaję i walczę o Amberka.

drevnikocurek