Orange is the new Black. Dziewczyny z Danbury


Hej!

Książkę przeczytałam jednym tchem i w zasadzie dlatego, ponieważ spodobał mi się serial na Netflixie...

Od razu powiem, że fani serialu powinni uzbroić się w nastawienie, że w serialu wiele rzeczy jest rozwinięte, zmodyfikowane, pogłębione albo pominięte... Imiona są pozmieniane ponieważ serial inspirował się właściwie książką...

Przeszkadzało to nieco w odbiorze książki, ale jak damy sobie spokój z przypominaniem sobie, która to mogła być w serialu to czyta się bardzo przyjemnie. Jak dla mnie książka i serial nieco się uzupełniają...

Warto przeczytać, aby przekonać się jak to właściwie wygląda, bo na pewno nie tak jak sobie wyobrażamy, ale i też nie aż tak jak w serialu - serial jest nieco komediowy nie zapominajmy... Do tego jest to chyba jedyna wydana relacja z kobiecego więzienia, jaką widzę na rynku.

Polecam, ale z nastawieniem, że serial obok a to obok, i jakoś razem tworzy to obraz więziennictwa USA. Wbrew pozorom wydaje się nam, że sporo przyziemnych spraw czy jakiś podstaw istnienia wygląda w więzieniu zupełnie inaczej... A to, co dla nas zwyczajne dla kobiet w więzieniu jest wręcz udręką albo sposobem na przetrwanie.

Ale nie będę zdradzać Wam tych wszystkich wątków i historii, a jest ich całkiem sporo! Serial ładnie niektóre rozwinął i pogłębił - wszak Piper Kerman nie wchodziła aż tak w umysły i relacje np. zamkniętych w więzieniu bez odwiedzin dzieci matek itd...

Serial w dość tragiczny sposób pokazuje jak to się dzieje, a także co się dzieje po wyjściu z więzienia, Nie wiem jednak, czy serial był w jakikolwiek sposób konsultowany z autorką książki. Piper Kerman obecnie zajmuje się więziennictwem w USA i poprawieniem warunków..

Miłej lektury!

drevnikocurek