Breaking Bad

Breaking Bad od samego początku przestawiało mi się jako Backing Bread. Nie pytajcie czemu. Nie wiem. Uważam jednak, że taki tytuł też by pasował. Ciekawa jestem, czy ktoś z was też tak miał?

Cóż można tu dużo napisać? Świetna seria, zakończona definitywnie we właściwym momencie. Tak naprawdę, serial opowiadający o nas wszystkich. Archetypy bohaterów są łatwo adaptowalne do każdej sytuacji w życiu.

Serial oparł się na charyzmatycznej postaci negatywnej. Od pierwszego odcinka kibicujemy Waltowi, którego niewinność przemija już w pierwszym odcinku i staje się on zimnym choć przestępcą, mordercą i manipulantem. Absolutnie nikt nie chciałby mieć kogoś takiego w swoim otoczeniu.

Z drugiej strony widzimy w nim bardzo często własne odbicie. Większość ludzi miało na swoim sumieniu sytuacje, które chciało ukryć, coś co sprawiło, że byliśmy na bakier z prawem czy rodziną.
Doskonale wiecie jakie wtedy emocje, jak silne w nas się ścierają. Przekładając to na postać Walta, wiemy doskonale jak on się czuje pogłębiają cym samym więź jaka będzie nas łączyć do ostatniego odcinka. A na koniec, przy scenie finałowej poczujemy niemal fizyczną ulgę.

Oczywiście jest to kwestia wczucia się w oglądany przez siebie obraz i umiejętność analizy samych siebie pod kątem obserwowanego materiału filmowego.
To wszystko doskonale tworzy niepowtarzalny klimat serialu.

Dodatkowo polecam wszystkim, aby mniej więcej w połowie Breaking Bad zacząć oglądać Better Call Saul. Jest to bliźniaczy serial który dzieje się w tym samym uniwersum. W tym samym mieście, tyle, że rozwija historie innych postaci. I na zmianę postacie obu seriali mieszają się występując w obu. W żadnym wypadku nie pomiesza nam się nic w głowach. Będziemy mieli tylko uzupełnianą historię. Występujące postacie staną się bardziej kolorowe, zyskają swoją głębię a niektóre decyzje staną się dla nas zrozumiałe dopiero gdy dopełnimy naszą wiedzę drugim serialem.
Trochę może to zagmatwane, ale wierzcie mi, warto oglądać te seriale równolegle, zaczynając ten drugi koło 2 lub 3 sezony Breaking Bad.

Niewiele więcej mogę napisać bez spojlerowania serialu, więc tyle to i tak dość, by zachęcić dosłownie każdego, by siedział godzinami przed ekranem z wypiekami na twarzy.

Warto zaznaczyć, że serial ten jest dla każdego. Nie ważne, czy lubimy klimaty narkotykowe przestępcze czy nie. Łatwo w tym serialu zapomnieć o co tak naprawdę chodzi i skupić się na tym co nas osobiście interesuje.

Oczywiście serial pełen jest czarnego humoru. Twórcy bawią się z nami nie tylko słowem, ale i formą. Odcinek z muchą... Chyba nigdy jeszcze tak się nie śmiałam oglądając jakikolwiek serial.
Czekam na wasze wrażenia z tego odcinka.
MM

Salomon – kot, który leczył dusze

Trochę czasu czekała na półce na mnie ta książka, ale w końcu nadszedł ten moment...

Książka o kocie, ale inaczej pisana niż ta o Bobie. Tu poznajemy historię z perspektywy kota Salomona, przybywającego na świat zza Tęczowego Mostu. Ma misję i chce ją wypełnić. Uratować kogoś, kogo kocha...

Nie będę zgłębiać się w szczegóły, żeby nie zepsuć nikomu przyjemności. Mimo, że nie jest to odkrywcza historia to przyjemnie czyta się historię, poznając myśli, działania i refleksje małego czarnobiałego kota.

Jest tam też Jessica, kotka, która także na pewno każdemu na myśl przywiedzie jakiegoś znanego mu kota... Dzięki opisom kocich zachowań można też zastanowić się nad sobą i zachowaniami, które być może doprowadzą nas do rozwiązania zachowań naszych kotów...

Książka wzrusza, ale też skłania do refleksji... Nie tylko nad uzdrowicielską mocą kotów, ale także i nad naszymi ludzkimi historiami, wyborami, ścieżkami jakimi biegnie nasze życie, nierzadko z kotem u boku... Wiadomo, że bywa różnie, raz lepiej raz gorzej, a czasem przypałęta się nieszczęście.

Nie jestem wierząca, ale taka wizja kociego nieba bardzo mi się spodobała, bo jak to było w wierszu... Kot wraca w innym futerku do nas? Poza tym to też taka lekka hmmm fantastyka obyczajowa z tymi kocimi mocami opisanymi dość magicznie i anielsko. Kot Bob był zdecydowanie bardziej trzymający mnie przy ziemi.

I szkoda, że tak szybko historia się skończyła, ale Salomon ma dzieci... Czyli kolejne dwie części ida właśnie w czytanie. ;)

Aha, kot Salomon żył naprawdę, ponad 20 lat! I Jessica także, ale 14.

Polecam, lekko się czyta i zapada w pamięć! :)

Drevni Kocurek ^^

3%

Czym jest dla ciebie 3%? Granicą błędu statystycznego? Częścią budżetu przeznaczaną na piwo? Nic nie znaczącym ułamkiem? Jeśli ktoś zaproponowałby ci grę, w której masz 3% szans na wygraną, ile byś postawił? Odwróćmy teraz sytuację. A jeśli 3% to wszystko co masz?
Załóżmy jednak, że jesteś w grupie. Jeśli stanowi ona 100% to eliminując z niej 97%, nagle twoje nieszczęsne 3%, staje się 100%....

Mniej więcej na takim założeniu powstał serial 3%. Już na samym początku dowiadujemy się, że świat podzielono na dwie części. Wspaniała wyspę, na którą może udać się tylko 3% specjalnie wyselekcjonowanych młodych ludzi. Oraz resztę świata, przypominającą dzielnicę slumsów w Kolumbii. ;)

Serial w moim odczuciu przeznaczony jest dla tych, którzy lubią oglądać jak śmiałkowie przechodza kolejne wyzwania, rozwiązują trudne zagadki itp. Coś jak drużyna w RPG, kazdy dysponuje specjalną zdolnością, każdy ma inny charakter czy stosunek do świata.
Pełen trudnych wyborów moralnych i zachowań z podręcznika do psychologi społecznej lub socjologii.

Kończy się nawet nieźle i mam nadzieje, że nie będzie kontynuowany, dla własnego dobra... :D

MM

Magellan

Czy zakładając, że ma się pomysł, ale niewielkie fundusze można stworzyć ciekawy współcześnie obraz filmowy? Oczywiście,, że tak. Pokazały nam to takie produkcje jak choćby The Cube, który został zrealizowany za śmieszne pieniądze, ale miał klimat i pomysł. Czy nowszy The Circle.

Ale produkcja o kosmosie? O podróży na sam skraj Układu Słonecznego? Oczywiście, że tak. Choć zawsze pozostaje parę ale. Dzięki pomysłowi na kręcenie scen, których nauczył nas George Lucas, każdy film może być międzygwiezdną superprodukcją. Problemem zdają się być inne mankamenty, które można było równie tanim kosztem wyeliminować. O czym piszę? 

Oczywiście o tej nieszczęsnej grze aktorskiej i niedociągnięciach fabuły/scenariusza. Kochani twórcy! Jeśli nie macie kasy na realizację, to na miłość krytyków, dajcie z siebie wszystko, by wasz film był bezbłędny pod każdym innym względem. Przeczytajcie podręcznik do astrofizyki itp. Albo po prostu zastanówcie się czy coś ma sens „na logikę”. Może wtedy da się uniknąć montowania ekranów pokładowych na profilach! W pojeździe kosmicznym z 2047…

Poza tym uważam film za wciągający i mimo wszystko warty uwagi. Nie jest może odkrywczy, wręcz jest pierwotny w swym kosmicznym przekazie. Ale jednak… Cały czas gdzieś w głębi nas tli się płomyk ciekawości do czego służą te cholerne kulki… ;D

PS. Drevni Kocur tak się męczyła przy filmie, że ogarniała sobie fanpage na fb i tylko zerkała z ukosa, czy gościu jeszcze żyje... ;)

Magda /Motylek

Na Wodach Północy

Dość mocna to powieść, jak na wakacyjne wieczory... A wydawało się, że zaczyna się dość gładko i będzie śledztwo, ale...

Nie spodziewałam się aż tak dosadnej książki. Dokładne opisy, gdzie autor się nie patyczkuje z czytelnikiem. Jest krew, jest ciemna strona człowieka, brud, smród... Jakby się było na pokładzie wielorybniczego statku w 1859...

Wciąga mimo, że historia nie jest jakaś nadzwyczajnie odkrywcza czy nowa - pewnie sporo podobnych widziało się już w filmach, ale opisy ciemnej strony natury człowieka i losy głównego bohatera ciągną aż do samego końca.

Ciężko było ją odłożyć choć na chwilę, będąc wciągniętym w historię, ale jednocześnie ciężko było ją ze względu na dosłowność czytać bez tych przerw. Ciężko było się też przekonać momentami, by czytać dalej, ale z czystej ciekawości nie przestałam - chęć poznania dalszego ciągu przeważyła.

Czy polecam? Jako ciekawostkę i odmianę od lekkich książek - tak, ale nie jakoś nadzwyczajnie. Można żyć bez znania tej książki.
Na pewno inaczej teraz spojrzę na filmy, gdzie pokazują statki z tamtego okresu...

Do przeczytania! ;)

Drevni Kocurek ^^




Historia Lisey

Zainspirowana cytatem znalezionym na fanpage zapragnęłam tę książkę przeczytać. Znalazłam kieszonkową wersję (w Biedronce chyba) i tak stała i czekała na półce...

Aż w końcu przyszedł ten moment, że wzięłam ją na podróż pociągiem dziesięć godzin. I w zasadzie byłam zmuszona ją czytać. Ale to dobrze, bo trudno było przywyknąć do słowotwórstwa Kinga. W przeciwieństwie do innych książek tu zaczynałam nieco z małym przekonaniem, że doczytam do końca.

Ale jednak w pewnym momencie coś we mnie pękło i czytałam później kilka dni codziennie po trochu i efekt przeczytane w tydzień, a siedzi do mnie do dzisiaj. Bo to taka niepozorna książka, niby wydawało się, że jakoś szybko się skończyła, ale nadal coś w człowieku tkwi. Bo przecież mamy tak wiele czasu, planów... Nie spodziewamy się, że nasza historia z kimś tak nagle się urwie.

Niezwykła historia miłosna... Ale zaczyna się wszystko od momentu, kiedy Lisey musi ogarnąć dom po śmierci męża. Często cofa się do przeszłości, poznajemy szczegóły historii Lisey i Scotta. Ich język, ciemną stronę, tajemnice z dzieciństwa... A także zostajemy przenoszeni w swego rodzaju magiczny świat. Można by tu rozwijać się ma temat alternatywnych światów, że istnieją jednocześnie inne rzeczywistości...

Przeplata się tu wiele odczuć, jakie ma się czytając tę książkę. Z jednej strony para ze swoim tajemniczym językiem, z drugiej strony niebezpieczeństwo świata teraźniejszego... Prawdziwa rzeczywistość miesza się z mroczną rzeczywistością. Utrudniało mi to strasznie skupienie uwagi i rozpraszało koncentrację, czasami cofałam się kilka stron na wszelki, żeby się odnaleźć.

Ale żeby przeczytać coś dobrego i wartościowego czasem trzeba się zmęczyć.


I tkwi we mnie już tygodniami i się rozrasta... Bo tak naglę się urwało, bo przecież jakbyśmy wiedzieli jaka to jest pustka, gdy z dwóch pomarańczy zostaje jedna - wolelibyśmy być sami, prawda?

Polecam!
Drevni Kocur