Once Upon a Time

Zachęcona zostałam przez autorki bloga Trzyczęsciowy Garnitur i tym sposobem skończyłam właśnie drugi sezon tego serialu. :) Trzeci zapowiada się nieco inaczej bo poza światem, ale... Czekam niecierpliwie.

Póki co opowiem o pierwszych dwóch. W moim odczuciu pierwszy sezon był najlepszy i najbardziej wciągający. Chyba nie była w nim w ogóle zapowiedziana kolej rzeczy jakich nastąpiła w drugim. Podobał mi się najbardziej chyba dlatego, że był wprowadzeniem do tego przedziwnego świata baśni przeplatającego się z rzeczywistością. I było w nim bardzo dużo tych baśni.

Najbardziej lubianymi postaciami wtedy była dla mnie Ruby i Rumple (nieodmiennie jest moją ulubioną postacią także przez drugi sezon). W drugim sezonie na moim lubieniu zyskała Snow oraz Pirat. Nie wiem dlaczego, ale jakoś nie zakochałam się w postaci granej przez chłopca ani Reginę, ani jakoś książę nie powala. Reszta postaci jest dla mnie potrzebnym tłem. I nieco drażniący stał się wątek Emmy. Mogłaby być jakoś bardziej taka... Naturalna? Luźniejsza? Z drugiej strony to też nadaje serialowi jakiś charakter...

Serial mnie wciągnął od pierwszego sezonu całkowicie. Że był cały to ominęło mnie czekanie na nowe odcinki, jak to było w przypadku drugiego sezonu. Pochłonęłam go dość szybko pędzona ciekawością co stanie się dalej, co sprawiło, że 13 odcinków w dwa dni obejrzałam. Drugi sezon niestety nieco mnie nużył czasami, pomijając czekanie na kolejny odcinek, to jakoś mimo zaskakujących akcji to wyeliminowanie pewnych postaci mnie nie zaskoczyło. Twórcy postawili tutaj na pokazywanie historii, ale też nie zaskoczyli usunięciem pewnych postaci z fabuły. Nie wiem dlaczego, ale do przewidzenia to było.

Wyjaśnianie historii rzecz jasna jest ważna dla rozumienia ciągłości serialu, ale nie wiem, może mogło być to pokazane nieco inaczej? Może jakoś mniej rozlegle? Nie wiem. Zaskoczyła mnie historia Baelfire'a, który uratował pewną rodzinę przez czarnym cieniem i jestem ciekawa jak to się dalej rozwinie. Bowiem mrocznej wersji Piotrusia Pana nie znałam.

Bardzo podobają mi się rozwiązania i inne interpretacje bajek, takie bardziej dla dorosłych, choć sam serial wyłącznie dla dorosłych nie jest. Może kiedyś powstanie jakaś taka dorosła ekranizacja, ale bez mieszania czasów, światów i nieco mniej family friendly, bowiem jest to serial dość prosty, trochę brutalna walka dobra i zła, ale w zasadzie od lat szesnastu bez jakiejś erotyki. A szkoda, bo serial z takim rozmachem zrobiony, że chętnie by się zobaczyło i takie wątki jak miłość kobiet.

Polecam na odmóżdżenie się w letni wieczór i nie spodziewania się jakiś górnolotnych efektów czy samej jakości serialu. To jest taki bardziej fantasy czasoumilacz niż skomplikowane detektywistyczne układanki. Niemniej warto, bo ciekawy pomysł. :)

Drevni Kocur

Rising Cities


Talisha: Od czasu do czasu mam takie „ataki” poszukania sobie jakiejś przeglądarkowej gry. Kończy się to zwykle założeniem paru kont na kilku grach i parodniową zabawą. Co tą zabawę kończy? Zwykle to, gdy okazuje się, że gra jest typu PTW. (Pay to Win). Czyli w tłumaczeniu na nasze: Musisz bulić by wygrać/wygrywać. Niestety większość gier coraz częściej opiera się na tym schemacie.

Na szczęście ostatnio trafiłam na reklamę Rising Cities na FB. Zachęciła mnie reklama (co zdarza się stosunkowo rzadko). Gra jest całkiem ciekawa i wciągająca. O tym jednak już napisze Drevni. Ja dodam tylko od siebie, że jest to swego rodzaju połączenie RamaCities, Farmeramy oraz Gier Facebukowych. Nie ma jednak limitu punktów ruchu. Do niczego też nie są przydatni znajomi. Cała reszta stanowi kwintesencję sukcesu tego tytułu.
Drevni Kocur: Grę podsunęła mi Talisha. Broniłam się przed nią rękami i nogami, ponieważ FarmeRama naprawdę sporo mojego życia zabiera. No, ale stało się. W tęsknocie za RamąCity, która była całkiem fajna, a zniknęła na rzecz Rising Cities - przekonałam się.

Zaczynamy budować miasto, na początku wydaje się, że będzie łatwo. Ale niestety... Albo stety? Od poziomu 10 trzeba zacząć myśleć... I takim oto cudem miasto jest przebudowywane co rusz. Bo są czynniki współdziałające na korzyści jakie wyciąga się od mieszkańców - bonusy, produkty, city kredyty...

Pojawiają się niebezpieczeństwa, na które trzeba reagować, ponieważ domek zostanie wówczas tak długo uszkodzony, do póki go nie naprawimy, a to oznacza użycie desek, belek i innych odmian surowców do budowania wszelkiego rodzaju domów i budynków. Przydatne jest też robienie zadań, bo sporo strat może nam się dzięki temu zwrócić... No i należy dbać w pierwszej kolejności o energie i nastrój.

Póki co się rozwijają nasze miasta. zobaczymy jak będzie dalej :) Mnie póki co czeka kolejna przebudowa miasteczka tak, aby było jak najwydajniej i najbezpieczniej dla mieszkańców. Urbiki były pocieszne, ale ta wersja jest zdecydowanie do przyjęcia! :) I uwaga: niebezpiecznie wciąga!

Polecamy i życzymy miłej gry!
Nicki do zaproszeń: _Talisha_ , drevnikocurek

Talisha Gamewalker