Filary Ziemi

W oczekiwaniu na dalszy ciąg "Gry o tron" trafiłam na ten serial. Jest w podobnej tematyce, jednak nie ma tutaj fantasy ani żadnej magii, co moim zdaniem jest tu dużym plusem dla samego serialu. Ponieważ mimo braku magii i czarodziejów doskonale wciąga i opowiada tę historyczną sagę...

Jest rok 1120, u wybrzeży Normandii tonie statek, ginie tam jedyny następca Henryka I. Prawdy co do tej historii dowiadujemy się jednak z czasem... Jest to wielowątkowa historia, która toczy się wokół niemalże tytułowej budowy katedry. Lecz spokojnie... Znajdziecie tu wiele momentów wzruszeń jak i szokujących scen, wydarzeń...

Ośmiogodzinna powieść wciąga jednym tchem. I aż potem tylko żal,że to trwało tak krótko, bo chciałoby się jeszcze i jeszcze... Niesamowite historie, współzależności i nieprzewidywalne losy bohaterów zaintrygują każdego widza, lubiącego klimaty średniowiecza, intryg, spisków, nietypowych związków i skrywanych tajemnic bohaterów.

Powieść opowiedziana z dużym rozmachem... Sceny zapierają dech w piersiach, ale uprzedzam, że twórcy postawili na niemalże prawdziwy realizm brutalności tamtych czasów. Dopracowane w najmniejszych szczegółach stroje aktorów po prostu idealnie dopełniają pejzaż zamków, pałaców, a nawet tych miejscowych biednych chatek... Najbardziej podobała mi się gra głównych bohaterów... Choć niektóre wątki były nieco przesadzone to biorąc pod uwagę tamtejsze czasy i myślenie można na to przymknąć oko.

Serial uważam za wciągający, dlatego polecam od razu przygotować osiem odcinków i wygospodarować osiem godzin czasu (w tym płyny i coś do pochrupania, oraz duże opakowanie chusteczek higienicznych), bo nie oderwiecie się po pierwszym, a wybawieniem dla pęcherzy będzie jedynie czołówka i napisy końcowe. ;)

Polecam gorąco i biorę się za dalszy ciąg "Filarów Ziemi" czyli "World Without End".

Drevni Kocur

Nie opuszczaj mnie

Zaintrygował mnie opis filmu... I nie zawiodłam się. Piękny film sience fiction, ale o miłości, nadziei... Nietypowe potraktowanie, wręcz poetyckie, tematu klonowania ludzi, ratowania zdrowia w taki sposób...

Poznajemy trójkę przyjaciół, ucząca się w szkole... W tym wszystkim pojawia się miłość, zazdrość... A także temat moralności co do losu dzieci uczonych w internacie. Nauczyciele uświadamiają je, jaka jest ich rola i co je czeka... Mimo wszystko jedna z nauczycielek niespodziewanie znika.

Temat zostaje poruszony, lecz nie na długo. Przekonujemy się, że wśród dzieci krążą różne legendy... Wkrótce trójka przyjaciół dowiaduje się, że nawet nauczyciele w ich szkole byli, tak jak oni, klonami, by pomóc ludziom... Zadziwiające, prawda?

Jak napisała jedna z komentatorek filmu: "Wiemy, że umrzemy za kilkadziesiąt lat i godzimy się z tym, spokojnie trawmy, tak samo oni, wychowywani od urodzenia i przygotowywani na swój los są niezdolni do oporu, albo jak więźniowie Auschwitz - po prostu szli do komory gazowej, szli i tyle." (dayen)

Trójka przyjaciół dostaje odrobinę "normalnego życia" zanim nadejdzie pierwsza operacja. Wspierają się, poznają świat ludzi. Gdy dwójka z nich, młodzieńcza miłość połączona na nowo, znajduje drogę do "odroczenia" wyroku, dowiadujemy się od ich wychowanek potwornej prawdy... A wydawało im się, że kilka rysunków pomoże zmienić ich los...

Nadaje to nieco dramatyczności i niezwykłości całej historii, bowiem dwójka zakochanych czyni to bez wiary, bez jakiejś nadziei ani przekonania, że to zadziała. Wiedzą oni, że przeżyją co najwyżej do czwartej operacji, która jest nazywana "spełnieniem"... Dopiero, gdy dowiadują się prawdy o swoim okrutnym przeznaczeniu potrafią wymówić to słowo cynicznie...

Film jest niezwykły i warty obejrzenia. Myślę, że czas spędzony z tym filmem nie będzie przez nikogo nazwany zmarnowanym.

Uprzedzam, że film jest dla myślących i wymagających widzów.

Drevni Kocur

Eva

Zaintrygował mnie tytuł jak i opis filmu... Jednak zostałam mile zaskoczona specjalnym potraktowaniem tematu.

Film dość niezwykły, bowiem patrząc na ubiory i umeblowanie przychodzą na myśl lata siedemdziesiąte czy sześćdziesiąte... A tu niespodzianka, technologia rozwinięta na wysokim poziomie - albowiem robotyka.

Poznajemy młodego naukowca, z nieznana nam przeszłością, który wraca w dawne strony... Stopniowo poznajemy jego historię, historię miłości, a także Evę.

Tutaj zaczyna się przed naszymi oczami rozgrywać niesamowicie ukazana historia... Zmuszająca do refleksji nad światem nauki, moralności, tego, czy robot może być czyimś dzieckiem... Aż w końcu nad świadomością robotów jako ich samych.

Czy jest możliwe? Czy historia Evy może okazać się kiedyś prawdziwą historią w historii ludzkiej technologii? A może wydarzyła się poza naszą świadomością i ostrzeżenie zostało zignorowane?

Mnie historia Evy bardzo wzruszyła... I zdecydowanie utwierdziłam się w przekonaniu, że takie potraktowanie tematu bardziej dociera do mnie niż ta cała technologia super wynalazków...

Polecam bardzo. Nietypowe kino sience fiction ze sporą dawką dramatycznego realizmu.

Drevni & Gamewalker

PKR Poker

 - Let's play!

Gram w pokera od 2010 roku. Ostatecznie zostałam graczem turniejowym i najlepiej w tej odmianie się czuję.

Byłabym nieuczciwa wobec czytelników, gdybym zachowała tylko dla siebie informację o tym jak fantastycznym miejscem do gry jest PKR Poker!!!

W pierwszej kolejności, muszę pochwalić soft. Poza tym, że oprogramowanie działa doskonale, moduł losujący jest bardzo realistyczny, to jeszcze wszystko mamy w pełnym trzyde!
Ilu z nas marzy o tym, żeby pograć sobie w pokera przy prawdziwym stole?
A ilu z nas nie ma szansy na to, żeby w najbliższym czasie pojechać choćby do Czech by to marzenie ziścić?

No właśnie... Ale PKR wychodzi nam na przeciw i pozwala w pełnym trójwymiarowym świecie
(również z kamerą widoku z oczu) zasiąść do pokerowego turnieju!
Mamy wiele lokalizacji, od Nowojorskiego klubu Metro, przez kasyna w Las Vegas, aż po ekskluzywne wnętrza Monte Carlo!
Dodatkowo, mamy swojego, w pełni edytowalnego awatara! Dokładnie jak w Simsach czy Second Life!
Wygląd, ubrania czy nauka tricków z żetonami to podstawa!

Wracając do gry, zamieszczę wam mój wpis z pewnego portalu pokerowego:



Cóż mogę wam polecić do gier MTT?
Dla mnie jest tylko jeden lider jeśli chodzi o jakość, strukturę i zabawę.

A jest to.....
Uwaga, uwaga....
PKR Poker!
Naprawdę, bez ściemy. To co oni oferują przekracza najśmielsze oczekiwania!
Dobra, przyznaję, ogarnąć tam kilka stolików cash graniczy z cudem. Ale 1, 2 MTT (moim zdaniem optymalna ilość turniejów na raz) już gra się świetnie!

Totally Tropical Tilt (1R or 1A) NL Hold'em $1.50 8 of 287 $14
$500 Premium Freeroll NL Hold'em 500 PPs 2 of 727 $53
Life's a Beach NL Hold'em $1.50 14 of 215 $3.62
$500 Premium Freeroll NL Hold'em 500 PPs 26 of 729 $2.75
$500 Premium Freeroll NL Hold'em 500 PPs 38 of 713 $2.37

Tak to mniej więcej wygląda. TAK wygląda mój start na tym PR!
Przyznam, że nie będę się rozpisywała nad ofertami jakie mają, gdyż dużo tego a każdy może sobie, to ogarnąć sam, na stronie.

Dodam tylko, że mają oni oferty dla kolekcjonerów (np. 10.000$ freeroll w którym wielkość naszego stacka początkowego zależy od tego jakie i ile specjalnych questów pokerowych wypełnimy!!) i miłośników wyzwań. Do tego oferują gry, których nie ma nigdzie indziej. Tu przykładem może być 1,50$ 4max 3x free rebuy!

Doskonałe struktury, deepstacki (nawet 10k chips!!!), dla każdego coś miłego.
Proponuję logować się przez mój link. Dzięki temu, oprócz bonusu powitalnego dostaniecie dodatkowe 10$!
Również was zapraszam do wspólnej gry i dodatkowych 10$ pod poniższym linkiem:
Zagraj ze mną na PKR i odbierz swoje 10$


Magda Gamewalker

Adam

Bardzo ciepła współczesna baśń, opowiadająca nie o romantycznej miłości między ludźmi, a o specyficznej więzi, jaka może łączyć dwoje ludzi. Ale zacznijmy od początku...

Adam jest dorosłym mężczyzną cierpiącym na zespół Aspergera. Ma swoje przyzwyczajenia, swój system, plan dnia... Bardzo uporządkowany świat, który zostaje zburzony przez śmierć ojca.

Poznaje on nową sąsiadkę, Beth. Jest ona także nieco wyobcowaną osobą. Z początku unika Adama, widząc jego nietypowe zachowania i natrętne opowiadanie o wszechświecie i układach gwiazd...

Z czasem jednak tych dwoje poznaje swoje światy... Beth zewsząd słyszy, że to nie mężczyzna dla niej, natomiast Adam w swym niezrozumieniu do niewerbalnego wyrażania uczuć nie potrafi powiedzieć jej, co do niej czuje.

Film bardzo przyjemny, ciepły, nieco smutny... Ale dający do myślenia. Wszakże każdy z nas ma z kimś więź, pomimo, że nie mieszka się blisko siebie, razem, czy nie widuje się każdego dnia...

Polecam!

Drevni Kocur

Wiejskie Życie

Wyjazd siostry i opiekowanie się jej farmą na konkurencyjnej dla Farmeramy wersji farmerskiej gry zainspirowało mnie do porównania tychże gier. A raczej zobaczenia o co tam tak naprawdę w tym wszystkim chodzi.

Okazuje się, że gry są diametralnie różne. Przede wszystkim graficznie. Ale zacznijmy od początku.

Przede wszystkim normą jest to, że im wyższy poziom tym więcej mamy możliwości zakupić zwierząt czy też uprawiać coraz więcej roślin. Tutaj jeszcze dochodzi sprzęt do przeróbki mleka na ser etc.


Z jednych zwierząt mamy mięso, z innych mleko, z innych wełnę... Tak, więc tutaj można zauważyć jedną z różnic, że w Farmeramie namnażamy zwierzątek z zagród - tutaj produkty. Tam od produktów mamy specjalne mleczarnie etc. Wniosek jest jeden - tutaj do misji nie będziemy potrzebować stu kur ani kóz.

Podobnie jest z sadzeniem i uprawianiem roślin. Nie ma tu przyspieszaczy typu podać wodą i nawozem. Nawóz jest specjalny i można go dostawać w prezencie albo w nagrodę i skraca on znacznie wzrost roślin. Podlewanie i tego typu rzeczy tylko dla graczy nieszczędzących dukatów. A i namnażanie roślinek wygląda inaczej - tu są nasiona i trzeba je wciąż kupować przy każdym sadzeniu.

I tu muszę już się odezwać w kwestii punktów doświadczenia... Otóż tutaj za każdy ruch w grze mamy +1PD. Czyli przy sadzeniu roślin i wrzucaniu półproduktów do sprzętu oraz karmieniu zwierząt. Niemal każde kliknięcie daje nam 1 punkt. Zbieranie już nie. Więc nabicie poziomu w tej grze to naprawdę musi być  wyzwanie...

Czym więc się różnią od siebie nasionka? Czasem rośnięcia, ceną za nasionka i ceną za jaką można je sprzedać. Wydawałoby się, że im krócej roślinka rośnie tym więcej kosztuje nasionko, ale też i większy zysk ze sprzedania plonów. A wiadomo też, że im bardziej się przerobi produkty i plony tym więcej za nie można dostać sprzedając je do systemu. Jednak i tu nie jest tak łatwo jak się wydaje - borówki przerobić na cukierki się opłaca, ale jako dżem już tracą na wartości masakrycznie.



Nie ma tu targu, więc jeśli weźmiemy zlecenie na rośliny, których nie mamy to można je zaliczyć jedynie za pomocą dukatów. Dlatego nie powinno się zatwierdzać, jeśli nie ma się w stodole wystarczającej ilości produktów. Są też misje, gdzie np. dla krasnala trzeba naprodukować 70 sera z mleka bawolego albo 40 salami z wołowiny. Bywają oczywiście misje specjalne obecne w grze tylko "na trochę".

Poza tym dekoracje coby nam było miło i ładnie, szklarnie zbudowane z pomocą narzędzi od sąsiadów, gdzie rośliny rosną szybciej, magazyn, w którym można zmieścić tylko określoną ilość zagród i sprzętu czy ozdób.

No i gra ma mnóstwo opcji z wysyłaniem prezentów do znajomych, dlatego zagrać w nią można tylko na portalach społecznościowych, gdzie można ogłaszać na swoich tablicach czego potrzebujemy do wybudowania kolejnej nowej soko-maszyny... ;)

I na koniec powiedzieć muszę, że trudno mi to nazwać konkurencją, bo po zapoznaniu się z gra widzę nikłe podobieństwa jakie występują w każdej grze (misje, zadania, zlecenia, płatne ułatwienia) i zupełnie inny sposób funkcjonowania. No i oczywiście fakt, że tematyka jest taka sama. Ma jednak coś, czego mi brakuje w Farmeramie - powiększanie terenu za monety.


Spróbować warto, więc polecam... Ale... Ostrzegam: ile się naklikasz tyle PD dostaniesz. :D

Drevni Kocur

Fallen Skies

Są tacy ludzie, którzy czego się nie dotkną osiągają sukces. Nie inaczej jest z geniuszem kina Stephenem Spielbergiem!

Oto, jeden z lepszych seriali ever, o tematyce post-apokaliptycznej. Jak wiemy Pan Spielberg ma słabość do UFO, tak więc i tym razem mamy do czynienia z inwazją obcych na naszą planetę.

Naiwni ludzie liczyli na to, że obcy mają pokojowe zamiary… Obudzili się z ręką w nocniku. A w zasadzie to obudziła się garstka ocalałych ludzi.
Podejmują oni walkę partyzancką z kosmicznym najeźdźcą.
Nie jest łatwo, jest beznadziejnie, ale ludzie, choć ponoszą straty coraz więcej się uczą i coraz lepiej sobie radzą, choć każdy z nich zdaje sobie sprawę iż sytuacja jest beznadziejna a ich walka ma charakter „skoro mamy zginąć to walcząc".

Oczywiście jak na Spielberga przystało, dużo jest o uczuciach, emocjach i relacjach międzyludzkich. Ale nie tyle by psuło to klimat apokaliptycznej wizji świata.

Obcy są tacy jakich ich znamy a wizja „Ludzi Przyszłości” z AI została tu przełożona na wygląd obcych.
Serial trzyma w niebywałym napięciu. Mechy budzą strach a Pełzacze obrzydzenie.

Poruszony jest też jak ważny element, który zawsze mnie nurtował. Jakim cudem tak agresywna i w swym zachowaniu (jak na nasze standardy) prymitywna, nie negocjująca rasa, mogła osiągnąć taki postęp cywilizacyjny.
Powiedzmy, że przemówiło to do mnie, ale liczę na dalszy rozwój tematyki intencji jakimi kierują się obcy.

Serdecznie polecam!
Gamewalker M.

FantasyRama

Gierka przeglądarkowa twórców mojej ulubionej Farmeramy - dokładnie jak nazwa wskazuje gierka podobna bardzo, tyle, że w świecie fantasy... Początkowo był zachwyt i podziw nad nieco inną grafiką, ale podobnym celem gry.


Gra jest bardzo przyjemna w odmianie do Farmeramy, gdzie już trwa wyścig w eventach i zdobywaniu kolejnych gałęzi pnączy. FantasyRama jest swego rodzaju oderwaniem od tamtego szalonego świata, jak i realnego; Jest światem gdzie spokojnie można sobie sadzić i zbierać magiczne rośliny o fantazyjnych nazwach i grafikach.

W fantazyjnym odpowiedniku spółdzielni są trzy misje oraz jedna z sadzeniem na czas. Można robić albo i nie - jak kto woli. Poza roślinami oczywiście są także zwierzęta. Magiczne jelenie, Niedźwiadki pustelniki i wiele innych... Z roślinek robimy dla nich paszę i nasza fantazyjna kraina się rozwija dość sprawnie, bo i levele szybko skaczą w górę... ;)

Sama gra się rozwija, bo twórcy wprowadzają coraz więcej elementów i updejtów. I tutaj już niestety nie wiem, czy to dobrze czy źle. Na początku FantasyRama była dla mnie oazą spokoju i relaksu, gdzie nie ma wyścigów, a event Święta Słońca z palcem w daszku dało się zrobić bez zarywania dnia czy nocy...

Zachwyt jednak minął po ostatnim newsie - tajemnicze sadzonki zagościły i tutaj... Więc i tu także twórcy postanowili postawić na to, aby gracze wysyłali smsy po Kryształy i kupowali owe bajery, które już goszczą na Farmeramie. Co oznacza, że odpowiedniki tajemniczego stajennego i innych atrakcji to tylko kwestia czasu. Szczerze mówiąc mnie to zniechęciło do gry...

I tutaj mój wniosek jest jeden - jak grać to w jedną z tych gier, bo inaczej w budżecie zostanie wam jedna wielka dziura i mnóstwo Złotych Jabłonek na wirtualnej farmie... Ja wybrałam Farmeramę. Tu zajrzę ot tak, dla relaksu bez brania udziału w jakichkolwiek kryształkowych sprawach. Dużym błędem jak dla mnie jest robienie z tego drugiej gry. Bo gdyby było razem to ten jeden sms by szedł do wykorzystania na Fantasy jak i na Bahamie.

Tutaj trailer:


Niemniej zapraszam do zapoznania się z grą, jeśli kogoś taka odmiana zachwyca. Jest bardzo przyjemna i warta uwagi mimo "kryształkowych spraw". :)

Drevni Kocur

Nowa Ziemia

- czyli ruskie jednak potrafią?

   Cały film można opisać bardzo krótko:
- Twórcy projektu zamykają ruskich więźniów na pustkowiu i dają im tępe siekiery.
- Ruskie zabijają się i zjadają nawzajem,
-Twórcy projektu dorzucają amerykańskich więźniów
-Ruskie i amerykańce mordują się nawzajem.
-Twórcy projektu dochodzą do wniosku, że im się nie udało i rozstrzeliwują wszystkich.
-Trzech ocalałych odlatuje, znalezionym na pustkowiach, wrakiem roztrzaskanego samolotu.
-Twórcy projektu i tak zabijają dwóch z nich…

Kurtyna, oklaski, koniec…. ;)

Noooo, dobra… Bo mnie Drevni zwolni za zakrótki tekst…

Ogólnie film ogląda się dobrze. Cały czas trzyma w napięciu, pokazuje psychopatyczne patologiczne zachowania więźniów pozostawionych bez nadzoru.
Pomysł mało oryginalny, pamiętamy przecież, podobną sprawę z Das Experyment.
Głównym jednak problemem jaki zafascynował twórców jest kanibalizm i wdrażane przez więźniów metody żywcem zaczerpnięte z „Polskich Obozów Koncentracyjnych” ;D Skoro Obama może to ja też ;p

Można obejrzeć. Trzeba jednak nastawić się na epatowanie brutalnością i drastycznymi scenami.
Odradzam konsumpcję kolacji, w trakcie seansu.

Magda Gamewalker

Shaiya vs World of Warcraft

Oczywiście bezpośrednie porównanie nie wchodzi w grę. To tak jak by porównywać Toyotę do Mercedesa. Nie da się. Ale zawsze można napisać o paru drobiazgach w których Shaiya przebija prekursora i wyznacznik trendów w MMORPG, Warcrafcie.

Język polski

Twierdzenie, że jeśli znasz język angielski to nie ma znaczenia z kim grasz. Jest to totalna nieprawda. Gra we własnym języku, z rodakami nie ma sobie równych. Również poczucie humoru jest nasze. Stanowimy jako Polacy specyficzną grupę i jakoś tak… sama nie wiem. Jest po prostu lepiej.

Respown!

Szybki respown to jest jednak coś co z początku wydawało mi się głupie ale teraz wiem, że jest to zdecydowana zaleta.

Wchodząc w grupę przeciwników musimy mieć na uwadze, że bestie będą się respownować za nami i atakować nas z nienacka. Daje to poczucie tego, że faktycznie uczestniczymy w jakiejś bitwie i musimy się wyrabiać, kontrolować i pilnować by nagle idąc do przodu nie zamknąć sobie drogi powrotu.

Wrażenie wielu przeciwników rozwala na łopatki. Wiadomo. Dużą grupę obchodzimy jak pies jeża ale na wyższym lvlu możemy już poszaleć.

Dodatkowo expienie to czysta przyjemność i wrażenie prawdziwej bitwy. Tam gdzie w WoWie grupa przeciwników zwykle starcza na jednego gracza, dwóch musi czekać na respown zanim wrócą do expienia tak w Shaiya grałam wczoraj w 3 osobowej grupie, do tego kręciły się dwie wysokoleveleowe pary expiących niobów.

Pomimo 7 osób w jednym miejscu, nie było chwili na oddech! Cóż to były za emocje! Co chwilę ktoś był w opałach. Co chwilę każdy otoczony był wianuszkiem przeciwników.

Fantastyczna sprawa.

Trzeba tylko uważać, kiedy gra się samemu, żeby z rozpędu nie stanąć na miejscu respownu jakiegoś stwora, bo możemy nie raz być mocno zdziwieni, skąd ich tyle się bierze ;p

Rozwój postaci.

Levele u czarodziejki, którą gram są bardzo ciekawie zaplanowane. Sam rozkład czarów, ich specyfika, ilość w każdej grupie (ofensywne, defensywne, buffy i debuffy są doskonale dopasowane i wyważone.)

Naprawdę jestem zadowolona z rozwoju postaci.

Mikro jest git?

Mikropłatności w Shaiya wyjątkowo mi się podobają. A za niewielką ilość kupionych punktów otrzymujemy fajny bonus startowy, który daje dobre rzeczy. Tu przewaga nad płatnymi pozycjami. Mogę wybrać za co płacę. A bez czego mogę się obyć.

Magdalena Gamewalker


Legend of the Seeker

Jestem świeżo po obejrzeniu calutkiej serii i muszę powiedzieć, że mam bardzo pozytywne odczucia! A obawiałam się, oj obawiałam... Bo ile to seriali zrobiono na podstawie książek fantasy i różnie to bywało.

Miecz Prawy jednak okazał się serialem, jak dla mnie, bardzo fajnym i sympatycznym. Początkowo oburzałam się na zmiany, jakie wprowadził reżyser na potrzeby serialu, ale wraz z kolejnymi odcinkami przekonałam się, że całkiem ciekawe i oryginalne rozwiązania zastosował. ;)

Bohaterowie dobrani bardzo dobrze. Najbardziej polubiłam Zedda... Chyba każdy jego polubił najbardziej na pierwszym miejscu. Choć postać Richarda też nie została całkiem źle pomyślana... Czasem rzuci jakimś żarcikiem etc. Ale to typowy ideał dla heteryc. Silny, odważny i w ogóle bohaterski mądry mężczyzna.

Kahlan natomiast jest delikatną kobietą w bieli o ogromnej mocy, skrywanej pod specyficznym dotykiem dłoni do gardła potencjalnej ofiary... Tutaj też się nie zawiedziemy... Kahlan będzie kobieta pragnącą normalnego życia, rodziny, męża... Co w pewnych momentach może nawet zagrozić misji.

Zedd jest kluczem całej tej historii. Im dalej, tym więcej się dowiadujemy, jakie miał wpływy i co skrywa przed towarzyszami... Najbardziej jednak napełnimy naszą radość i dobry humor dzięki temu, jakim jest bohaterem. Staruszek, przesympatyczny, czasami nie do zniesienia i potrafiący niechcący w tarapaty wprowadzić nie tylko przyjaciół ale i wioskę...

I kolejna ulubiona moja bohaterka... Tajemnicza Mord Sith, która także odegra wielką rolę w całej misji ratowania świata. Niezłamana, niezdolna do głębszych uczuć, okrutna i skuteczna... I jeszcze do tego bardzo ładna. :) Ale nie będę zdradzać szczegółów, powiem tylko, że będzie barrrdzo ciekawie, jeśli chodzi o jej wątek...

Generalnie świat jest zły, ludzie biedni i trzeba im pomagać, a tak w ogóle to trzeba ratować świat przed złem. Światło to wiara w Stwórcę, Mrok to służenie Opiekunowi. Stwórca tworzy życie, Opiekunowi służy Śmierć. Taka nieco inna mitologia od powszechnie znanych, ale oparta na typowych i znanych dla Nas motywach wiary. Zło i dobro walczy ze sobą od wieków.

Serial bardzo wciąga i polecam od razu odrzucić model oglądania na zasadzie "gdzie co zmienili", bo tylko popsujemy sobie zabawę i miło spędzony czas. A serial jest tego wart. Efekty specjalne widać na każdym kroku, ale nie są jakoś rażące. Wkomponują się na tyle, że czary nie wyglądają jakoś strasznie sztucznie i sceny walk nie odrzucają widza.

Lecz uprzedzam, są sceny brutalne. Bardzo. I sceny dla dorosłych też... Czasem dosłowniejsze, czasem mniej dosłowne, więc lepiej poniżej osiemnastu lat nie oglądać. Jeśli chodzi o całokształt to trudno mi określić, czy panowie znaleźliby coś w tej produkcji ciekawego. Biorąc pod uwagę nieco romantyczny wydźwięk mogą czuć się nieco znużeni tematami skomplikowanej miłości.

Czas spędzony z tym serialem, czyli całe czterdzieści cztery odcinki, uważam za miło spędzony przy dobrym serialu. Mało tego, że dobry, to jeszcze poprawia humor i nie raz wzrusza. :)

Miłego oglądania.

Drevni Kocur

BloodMoon

Znalazłyśmy przypadkiem, dzięki reklamie. Założyłysmy konta i... Po dzisiejszy dzień gramy i mamy gildię. ;)

To jest doskonała alternatywa dla gier typu Bitefight, w którą sama swego czasu namiętnie grałam. BloodMoon daje jednak większe możliwości. I wg mnie ładniejsza oprawa graficzna. Jakaś taka przyjemna dla oka...

Ale po kolei. Tutaj, poza Wampirem i Wilkołakiem, można być też Łowcą. Więc do wyboru są trzy "rasy". Wybiera się od razu gotowy wygląd, ale za to ładne grafiki są, a nie jak w BF opłacane opcje zmiany wyglądu, co niestety irytuje, bo trafia się zazwyczaj brzydki.

A tu bez oporów mogę wampirkiem grać i ładnie on wygląda. Poza tym samouczek prowadzi nas przez nieskomlikowany przebieg rozgrywki i opcje. Zamek, sklep, laboratorium, klan, grabarz, kryjówka...

Niby brzmi podobnie, ale różnica jest taka, że w BloodMoon kryjówka jest wizualna opcją dla nas samych, bez naciągania na jakieś ochronne opcje za kamyki. Nie ma co prawda tu targu, ale z samych zleceń w Zamku można nabyć nawet płatne eliksiry.

Poza tym gra jest przyjemna. Codziennie jest do wykorzystania sto punktów krwi, czyli sto minut na zlecenia z Zamku. Sklep i Laboratorium mają co pięć godzin sześć nowych ofert. Zabawne są animacje walki.

Ale ładne za to są grafiki lokalizacji. Granatowy kolor interfejsu jest bardzo przyjemny dla oka. I co najważniejsze, gra jest przejrzysta. We wspomnianej konkurencji trudno było się po zmianach połapać. I leveluje się miło, jakoś tak... Fajnie jest. :)

Dlatego polecam bardzo. Jakaś taka odmiana od innych gier. Relaksująca i przyjemna.

A i nie zdziwcie się... Gra jest udźwiękowiona. Postacie mówią do nas. ;) Można to jednak wyłączyć.

Zapraszam do gry.

Drevni Kocur

Star Trek Online

„Space, the final frontier…” – Tymi słowami, kapitan Jean Luc Picard witał nas w każdym kolejnym odcinku Star Trek Next Generation. Moim skromnym zdaniem najlepszy kapitan z najlepszej serii. Choć inne też są niesamowite i warte poświęcenia im czasu.
Każdy kto zna, lubi, bądź jest fanem ST stwierdzi że piszę o oczywistościach, ale właśnie do tych osób skierowany jest ten artykuł i właśnie dla fanów powstała gra Star Trek Online.

Moją uwagę zwróciłam na tą pozycję już dawno, ale forma płatności comiesięcznego abonamentu za kolejną grę, skutecznie mnie odstraszyła. Dopiero parę dni temu odkryłam, że STO jest już dostępne w wersji Free To Play!
Od razu zaznaczam, że mikropłatności nie są nachalne i nie przeszkadzają w grze. A tytuł jest na tyle wybitny, że jeden albo dwa smsy nie zaszkodzą nikomu.
Zaznaczam też, że piszę ten tekst z poziomu osoby, która ma za sobą tylko tutorial.

Grę polecam wszystkim tym, którzy marzyli by pobawić się fazerem, trykoderem lub powiedzieć. „Engage!” i ruszyć z prędkością Warp 8 ;D

A więc od początku.

STO oferuje nam fabularny tutorial, w którym uczymy się interakcji ze światem gry, sterowanie postacią, statkiem itp. Nie ma jednak słowa o tym kto jest kim, skąd i dlaczego. Wyobrażam sobie jak musi się czuć ktoś kto nie zna serii (jest ktoś taki?) Kompletnie nic taka osoba nie skuma kompletnie nic. Beam? Warp? Borg? WTF? Lol
Jak już jednak nadmieniłam, gra jest dla fanów i to dopiero jest rarytas.

Zaczynamy w samym centrum bitwy gwiezdnej. Skomasowany atak Borgów na flotę Federacji.
Na początek wybieramy postać z mnogości wszystkich ras mamy do wyboru trzy klasy.
Naukowiec - Niebieskie mundury (przykładowe postacie to Beverly Crusher, Deanna Troi)
Inżynier – Złote mundury (Data, Geordi La Forge)
Taktyk – Czerwone mundury (Worf)

Zdecydowałam się na grę Trillianką (a co) Oczywiście inżynierem (ze względu na jeden z najwspanialszych Politechnik w Federacji jaką mogą pochwalić się Trillianie).

Początkowo mimo znajomości świata, miałam problem by ogarnąć interface i przestawić nie na anglojęzyczne nazewnictwo. Ale trwało to tylko chwilę.

Po przejściu na mostek naszego własnego statku, dostajemy wiadomość od innego statku z prośbą o pomoc.
Opuszczamy konsolę, udajemy się do teleportu by przenieść się (beam) na drugi statek.
Tam toczy się już otwarta walka. Wyciągamy nasz fazer i biegniemy z nim wykonując kolejne zadania i strzelając do pojawiających się wszędzie Borgów.
Kiedy już skończymy otrzymujemy możliwość rekrutowania pierwszego naszego oficera! Tak, tak!
Tworzymy własną historię i własną drużynę!
Każdy członek załogi może mieć inne specjalności i umiejętności. Każdego z nich można personalizować, zmienić imię, cokolwiek! Pełna dowolność!

I tu szok, który sprawił, żę zakochałam się w tej grze!
Możemy robić wszystko.
1. Statek,
- posiadamy własny statek,
- możemy go ulepszać,
- rozwijać,
- kupić nowy (mamy do dyspozycji wszystkie klasy i typy)
- załoga (wybrani przez nas oficerowie) posiada umiejętności faktycznie wspierające nasz statek (aktywnie i pasywnie).
- latać zgodnie z naszą wolą prowadząc eksplorację kosmosu.
- zarządzamy energię i ustawiamy wiele parametrów co jest łątwe ale bardzo klimatyczne.

2. Postacie
Jak już pisałam tworzymy swoją postać i rekrutujemy załogę. Rozwijamy ich umiejętności,
- ogólne,
- związane ze statkiem,
- związane z eksploracją świata.

3. Światy
Właśnie kolejnym wymiarem gry jest eksploracja światów. Jak to działa? Poza wątkiem fabularnym jak wiadomo w MMORPG mamy dowolność działania. A więc? Podlatujemy do planety, zostawiamy statek na orbicie i… Wybiramy oficerów, którzy wraz z nami odkryją nowy świat. „do teleportacji” i witaj przygodo!


A więc w grze poruszamy się w zasadzie w 3 wymiarach. Wymiar przygód galaktycznych czyli pilotowanie i dowodzenie własnym statkiem.
Ekonomiczno fabularny, Tworzymy drużynę, jej wygląd, biografię, tworzenie własnej niepowtarzalnej historii Gwiezdnej Floty!
Oraz rozwijamy nasze uzbrojenie, przesiadamy się na nowe statki itp. Wykonujemy misje.
Eksploracyjny. Przygoda na powierzchni planet, teleportacja, odkrywanie nowych światów, anomalii, rozwiązywanie zagadek, szturm na bazę wroga, odbicie zakładników! Mniam!

Ja się zakochałam….

Mój USS Europe, stoi teraz przed stacją „Ziemia” i czeka na dalsze rozkazy… Aż usiedzieć nie mogę by zasiąść za sterami, by dopieścić wątek fabularny, ujednolicić historię, mundury, by nadać każdemu jego własny charakter, niepowtarzalną rolę w mojej Galaktycznej Epopei!

Od dzisiaj zapraszam do czytania mojego dziennika kapitańskiego! Gdzie poznacie kolejną odsłonę przygód w Świecie Star Trek’a pisaną na poły przeze mnie i twórców gry.
Powiem jednak szczerze, że pozostawiona dowolność i możliwości są godne szczerych gratulacji.

Widać, że twórcy są fanami serii i wiedzą czego pragną prawdziwi fani.
Mnie kupili, a Was?

Magdalena Gamewalker