Oszukana

Film mnie wciągnął i to bardzo od pierwszej chwili. Nie polecam go jednak oglądać, gdy jesteśmy sami w domu, a nasze małe pociechy u rodziny. Bo mimo, że wie się że są bezpieczne to przy tym widowisku chce się od razu złapać je w ramiona i przytulić. Tym bardziej, że historia wydarzyła się naprawdę w cywilizowanym świecie, a nie głowie twórcy...

Zwracam na początku uwagę na brutalność tego filmu nie tylko dlatego, że są straszne sceny, ale też i sama sytuacja głównej bohaterki jest koszmarem dla każdego rodzica, który znalazłby się na jej miejscu. Jak wiemy więź dziecka z matką jest więzią najsilniejszą na świecie. Kiedy zostaje nieoczekiwanie przerwana dzieją się rzeczy jakie nie śniły się filozofom...
Christine musi zostać na nadgodziny i zostawia swojego synka samego w domu. Za jego namową, ale mimo wszystko mówi mu aby nie wychodził z domu. To miał być chyba tylko jeden taki wyjątek... Od początku czułam, że coś się stanie, że to coś zapowiada. Chłopiec prosi matkę o wyjście do kina, umawia się z nią na przełożenie terminu... A w powietrzu coś jakby wisiało.

Po powrocie z pracy zastaje dom pusty. Natychmiast zgłasza sprawę na policji. Czeka i telefonuje w sprawie poszukiwań syna. Robi co tylko może... Po miesiącu policja znajduje chłopca, ale nie jest to jej syn. Przy publice jednak, jak się okazuje i prywatnie też, nie przyznają się do pomyłki i ignorują zapewnienia Christine, że to nie jej dziecko. A wręcz wmawiają jej ten fakt...
Dalej już robi się to coraz bardziej skomplikowane. Walka z policją. Wyjście na jaw okropnej zbrodni... To wszystko jednak zestawione ze sobą w taki sposób, że widz nie ma wątpliwości, że ogląda wierne odzwierciedlenie wydarzeń z tamtych czasów. Z tego co wiem, twórcy opierali się na prawdziwym zapisie sądowych aktów, zeznań...
Najbardziej uderzające w tej historii jest to, że Christine widzi oskarżonego o zbrodnię psychopatę i nie wie, czy jej syn żyje czy też nie. Sprawia to, że nawet kara śmierci nie daje jej ukojenia ani spokoju. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi... Końca...

Drevni Kocur

Trine

Jeśli chcecie spędzić miły wieczór i uwielbiacie platformówki to jest genialna pozycja dla Was. Zdobyć można było z jednym z numerów CD Action, ale można też i kupić dosyć tanio.

Gramy trzema postaciami na raz często zmieniając je dosłownie w locie. Każda z nich się bardzo przydaje. Łuczniczka wyszkolona w akrobacji, sympatyczny mag lubiący geometrię oraz potężnie opancerzony wojownik.

Gra z pozoru prosta, okazuje się trzymającą w napięciu zręcznościówką. Nie jeden raz będziecie się główkować jak dalej iść i którędy. I która z postaci będzie najbardziej pomocna?

Gra jest bardzo podobna do starej gry "Vikings". Tyle, że podobieństwo ogranicza się jedynie do mechaniki wymiany między trzema postaciami, o różnych umiejętnościach. Co poziom dostajemy punkty do rozdania, więc pojawiają się też i nowe zdolności.

Tutaj grafika jest po prostu śliczna i trójwymiarowa. Dopracowana w najmniejszych szczegółach, co sprawia, że gra jest przyjemna także dla oka. A efekty czarów maga są bajeczne.

I takim sposobem "Trine" stało się jedną z moich ulubionych platformówek.
Polecam barrrdzo.

Drevni Kocur

Cheri

Film był przedświątecznym prezentem HBO dla widzów i spędziłam przy nim bardzo miło niedzielny wieczór. Klimaty jakie lubię najbardziej... W dodatku na podstawie powieści Colette.

Początki dwudziestego wieku, Paryż... Na drodze kobiety, która właśnie skończyła swoją pracę jako kurtyzana oferująca tajniki kochania elitom, staje młody mężczyzna - Cheri. Wydawałoby się, że Leę łączyć z nim będzie tylko romans do czasu jego ślubu, ale...

Film ogląda się przyjemnie nie tylko ze względu na piękne stroje, jakie noszono w tamtych czasach... Ale i sceny, w których pokazana jest gra między Leą a Cheri. Gry, zaloty, flirty... Po prostu aktorstwo doskonałe, jak dla mnie. Michelle Pfeiffer gra tym razem czarownicę pałającą nieco inną magią i doskonale jej to wychodzi.

Do tego pięknie ukazana historia miłosna. Pełna zawirowań, ale dająca trochę do myślenia... Jak to łatwo można się pogubić, jak to czasem wydawać się może, że jest to przelotna znajomość, a jednak okazuje się tą prawdziwą miłością... Pomińmy, że to kurtyzana z młodym młodzieńcem. ;)

Ponadto piękne budynki, widoki, bogactwo, przepych, sztuka, teatr... I trochę historii o tamtejszych zwyczajach, jakie miały elity... Dodatkowo porusza problem tego co powinno być, co wypada czy też nie, a co z tym, czego pragnie serce? Ale wiadomo, to były inne czasy, choć jak czasem spojrzeć na sytuację niektórych środowisk w dzisiejszych...

Film bardzo fajny, polecam. Jest na co popatrzeć i miło się ogląda, choć historia smutna.

Drevni Kocur

Boy A

Zainteresował mnie tytuł... Film jest ekranizacją książki Trigella. Można go obejrzeć na iplex'ie lub vod, czy obecnie za darmo - nie wiem. Ale do rzeczy...

Czy młody mężczyzna, który będąc chłopcem zrobił (przypuszczalnie) coś złego, ma prawo do normalnego życia? Nadrobienia młodości traconej w więzieniu? A co z przeszłością?

Właśnie na to pytanie próbuje odpowiedzieć film. Nakłania do refleksji, poruszając dość trudny i kontrowersyjny temat.

Poznajemy Jack'a w momencie, kiedy z nowym imieniem i nazwiskiem, próbuje od nowa ułożyć sobie życie. Miejscami pojawiają się flahbacki i pytania o przeszłość, która jest niejasna dla niego samego.

Film genialnie pokazuje jego myśli, próby radzenia sobie w nowej rzeczywistości tak, aby nie wyszła na jaw ta dawna. Pragnienie ułożenia sobie normalnego życia idealnie pokazuje jego zaangażowanie w związek z dziewczyną.

Film jest zdecydowanie dla osób wrażliwych. Momentami chce się śmiać, uśmiechnąć, a momentami wzruszyć, czy zamyślić... Ale nie ocenimy głównego bohatera przez pryzmat przeszłości, bowiem jej reżyser nam nie pokaże w całości.

Poruszony też jest tu temat szczerości... Jack musi sobie ułożyć życie nowe, zapominając o starym. Ale jak tego dokonać wobec ukochanej osoby? Okłamywać całe życie? Czy tak się da funkcjonować?

Polecam. :)

Drevni Kocur

Uczeń Czarnoksiężnika

Film dorwałam na HBO i nie żałuję... Swego czasu próbowałyśmy wybrać się na niego do kina. Nie udało się, a tu zbiegiem okoliczności akurat w tv... Początek filmu zapowiadał się obiecująco, ale nie wiem czemu jakoś tak trochę mi Harrym Potterem zalatywało. Ale byłam dzielna i oglądałam dalej... do końca.

Choć cieszę się, że nie poszłam na to do kina - muszę powiedzieć, że to było dość nowoczesne podejście do magii. Książki nie czytałam, przyznaję się bez bicia, ale w filmie efekt z magicznym smokiem pierścieniem powalił moje oczy na kolana. Niezwykły pomysł, ale chyba jedyny.

Reszta już bardzo oryginalna nie była. Podobnie jak pomysł zamykania magią niewygodnych sobie osób w matrioszkach... I końcowej czarnej magii za pomocą satelit... Świat wykreowany jest do złudzenia podobny do świata przedstawionego w podręczniku do rpg "Mag - Wstąpienie", a konwencja głównego bohatera do złudzenia przypomina bohatera maga, także mieszkającego w antykwariacie, ze znanego na AXN'ie swego czasu serialu.


Nie mi się wypowiadać... Mimo że wolę zwykłą tradycyjną magię osadzoną w średniowieczu albo tego typu świecie, podobało mi się nawet całkiem. Ale bardziej jako taka ciekawostka edukacyjna w zakresie filmoznawstwa i traktowania w niej tego typu historii... Efekty graficzne nie zabijają, uprzedzam.

Sama seria Ucznia Czarnoksiężnika wydaje się być bardziej skierowana, podobnie jak inni harrypotterowi kloni, raczej do młodzieży. Mimo wszystko nieco poważniejsi widzowie przynajmniej mogą odpocząć umysłowo, bo ani tu skomplikowana fabuła ani jakieś zagadki kryminalne, ani skomplikowane tajemnice... To raczej prosta ekranizacja.

Polecam na nastrój odpoczynkowy od bardziej poważnych produkcji traktujących o magii, ratowaniu świata i takich tam... ;)

Motylek Gamewalker

Picnik

Genialny programik, którego kontem premium cieszę się od roku. Można przez stronę www, można przez zakładkę w Picasa. Premium jest nietanie, ale warto. Choć sama obecnie nie wiem czy przedłużę, bo kryzys się zbliża.

Ale wracając do programu - jest świetny. Możemy za jego pomocą zrobić ramkę zimową, wiosenną, jesienną... Na każdą okazję są tam grafiki, ramki, stickersy, czcionki... No i te genialne szablony do collage!

Najbardziej lubiany przeze mnie dział w tym programie. Fotografie włożone w swego rodzaju wirtualne ramki na zdjęcia są jeszcze ładniejsze wizualnie, dopełnione tematycznie i świetnie wyglądają umieszczone w sieci. Narzędzie idealne dla bloggerów i innych maniaków obróbek zdjęć.

Z jednej fotografii można zrobić grafikę niemalże równą najśmielszym grafikom robiącym karierę w reklamie poprzez plakaty i tego typu rzeczy. W Picniku można zrobić z fotografii kolaż, dodać ramkę, napis, grafikę, bilecik...

Wiele godzin dobrej zabawy może się opłacić efektem większym niż się można spodziewać, patrząc na pozornie niewinną stronę programu. Wiele funkcji jest dostępnych bez wpłacania im ani dolara, choć szkoda takiej ramki premium zimowej...

Co najważniejsze jest bardzo intuicyjny w obsłudze. Nie trzeba jakoś wybitnie znać angielskiego, by stworzyć za pomocą Picnika cudo ze swojej kolekcji zdjęć. W dodatku ze strony bezpośrednio można wysłać gotowe dzieło na email do znajomych. Wpisać można 100 odbiorców.

Polecam bardzo! :)