Code 46

Zaintrygował mnie tytuł i pokrótce opis. Film póki co można zobaczyć na Iplex, nie wiem jak długo będzie on dostępny, więc jeśli ktoś chce to niech się spieszy.

Poznajemy zupełnie inny świat. Świat w którym doszło już do klonowania ludzi i powszechnego invitro. Mało kto został poczęty naturalnie przez dwie osoby. Dodatkowo państwo kontroluje ich za pomocą swojego rodzaju "wiz" na przemieszczanie się między miastami.

Wydaje się to na pierwszy rzut oka nic nie znaczącym faktem, i można by się pokusić o stwierdzenie, że przecież klonowanie jest czymś złym... Ale czy można na to patrzeć, jako zło, gdy chodzi o przetrwanie gatunku? Kiedy zostały tylko garstki ludzi? Nie. Podobnie jak nie można tak spojrzeć na kodeks 46.

Kodeks miał chronić przed nieświadomymi kazirodczymi poczęciami. Bowiem ludzie klonowani z zarodków są swoimi kopiami nawet z przesunięciem o kilkadziesiąt lat. Młody chłopiec może poznać młodego klona swojej babci. I nie wiedzieć o tym.

A jak wiemy, choćby z nauki już teraz istniejącej, nieświadomi pokrewieństwa ludzie potrafią połączyć się w parę. Bo coś ich do siebie ciągnie, a potem okazuje się, że to rodzeństwo. Nie mało takich przypadków jest? Tutaj mamy do czynienia z światem, gdzie takie niebezpieczeństwo jest dużo bardziej prawdopodobne.

Złem okazuje się nie kodeks, a to że ludzie są kontrolowani do tego stopnia, że człowiek nieświadomy swojej choroby, zamiast mu ktoś coś powiedzieć, załatwia sobie wizę na czarno i ginie. Że kobieta łamiąca kodeks ma usuniętą ciążę i wyczyszczoną pamięć do tego momentu, że myśli, iż miała operację palca.

Żona wie, o zdradzie męża, o tym co on zrobił, ale on sam został pozbawiony pamięci całego zdarzenia. Całej tej sytuacji. To już nie budzi wątpliwości. To jest zło w największym wymiarze, jakie może być. Manipulacja pamięcią, wspomnieniami, a w ten sposób i swego rodzaju uczuciami. Kobiecie wszczepiają wirusa po to, żeby poinformowała o złamaniu kodeksu, skoro już raz do tego doszło.

To wszystko jednak jest pokazane w nieco poetyckiej formie. Jest swego rodzaju listem do ukochanego, który już nieświadomy tego "występku" i żyje znów w swojej rodzinie, gdzie z żoną ma poniżej 25% zgodności genów. I syna. Krajobrazy, muzyka, szelest nietoperzy... Wszystko łączy się w obraz, który skłania do refleksji.

Film jest też pewnego rodzaju ostrzeżeniem. Pokazuje nam, że idąc taką ścieżką nadal będzie istniał podział na tych żyjących w miastach i na tych bezdomnych na pustyni. Którzy nie wiedzą tak naprawdę z jakiego powodu zabrania się im wiz. Wszechobecne hasło "Sphinx wie najlepiej" dobitnie pokazuje, że wie tylko on. Tylko rządzący. Sam obywatel nie wie za co jest zdyskredytowany.

Doskonale pokazany jest tragizm takiego życia. Takiej sytuacji. Bowiem dwoje ludzi łączy miłość i nie rozumieją, dlaczego ze względu na błędy ludzi, czyli dopuszczenie do klonowania i tym podobnych rzeczy, a przede wszystkim na samo doprowadzenie do sytuacji, żeby to był jedyny ratunek dla gatunku ludzkiego, ich miłość jest wykluczoną. Nie mającą prawa zaistnieć.

Co gorsza w tym futurystycznym świcie, w którym, aby wziąć ślub najpierw trzeba przejść pozytywne badania genetyczne. A to sprawia, że władza totalna decyduje, wie, kontroluje z kim się wiążemy...

Warto zobaczyć, naprawdę.

Drevni Kocur

Iplex Plus

Jakiś czas temu pisałyśmy o odkrytym serwisie filmowym, i nie tylko, Iplex. Ostatnio pojawiło się rozszerzenie, bowiem przypuszczam nie jednego użytkownika zaczęły denerwować reklamy, które pojawiły się przed i w trakcie filmów.

Rozszerzenie do Iplex Plus otrzymujemy za jedyne 9,90. Aktywujemy taką wpłatą konto na 31 dni. Później dostaniemy maila przed końcem ważności konta. Opłacamy znów albo i nie, jak kto woli. My korzystamy pierwszy miesiąc i póki co jesteśmy zadowolone.

Nie tylko brakiem reklam, ale i specjalnym bonusem. Bowiem rozszerzenie sobie konta do Plus daje nam dostęp do filmów dostępnych tylko dla posiadających abonament. Imponujące jest to, co ukazało się moim oczom, kiedy kliknęłam zakładkę "Iplex Plus" u góry obok "filmy za darmo".

"Księżna", "Nine", "Istota", "Obywatel Milk"... I wiele innych tytułów. Po prostu kosmos jakiś! Aż nie wiadomo za jaki film się brać. Codziennie wieczorem mamy dylemat... Ale pewne jesteśmy jednego. Przy takim czymś niepotrzebne nam "pudło szatana" czyt. telewizor.

Mam nadzieję tylko, że Iplex nie zwiększy ceny i nadal pozostanie tak dobrą konkurencją dla usługodawców typu "Ipla", którzy za obejrzenie przedpremierowe odcina serialu chciało ode mnie smsa za 6 zeta...

Póki co jest fajnie i polecam! :)

Drevni & Gamewalker

FarmerAma*

Co prawda recenzję jakiś czas temu zamieściłam, ale od tamtego czasu zmieniło się bardzo wiele. Na lepsze oczywiście! Ale zacznijmy od początku...

Pierwszą wielką rewolucją, od kiedy gram, było wprowadzenie Magicznego Drzewa. Czyli doszła kolejna łąka do sadzenia upraw i drzew, stawiania zagród. Odblokowywało się te tereny za pomocą run na Magicznym Drzewie aktywowanym poprzez odpowiednią ilość gwiazdek (do zdobycia w trakcie eventów i wykonywania misji w spółdzielni).

Ja poszłam oczywiście najpierw drogą odblokowującą mi tereny. Wspomnieć muszę, że przy wprowadzeniu tego drzewa pojawiła się ten nowa mapka. Już nie przechodzi się za pomocą strzałek z napisem "Ogród ozdobny". I dobrze, bo to było nieco kłopotliwe i ogłupiało w pewnym momencie. Bo szukałam po prawej na dzikiej łące owego skrótu. ;)

Drugą rewolucją było zniesienie Palmogroszy i mil. Szybko więc wykorzystywałam mile, zdobywane co level, aby na Bahamaramę dolecieć nim stanie się ona dostępna poprzez runę na drzewie. Zlikwidowanie palmogroszy ułatwiło zakupy i teraz wszędzie płaci się jedną walutą. A mile zostały na to, żeby podsypywać nimi uprawy co daje np. 2 plony więcej plus 50% PD więcej.

Trzecią rewolucją, jaka zawitała do Farmeramy wczoraj jest miasto rzemieślnicze. Trudno było mi się zdecydować co wybrać... Gdy wybrałam przetwórnię dżemów, okazało się, że żeby wybudować budynek trzeba zrobić pięć misji w spółdzielni. Dość proste to było, bo tyczyło się owoców z drzew. Zaraz jednak okazało się, że mogę mieć drugą umiejętność! Za jedynego smsa... ;p Jednak na bycie piekarzem przyjdzie mi poczekać. Chcą 30 jajek, a na targu pustki, a w stodole raptem 6.

Produkty można zjadać, dodawać do poziomu budynku, albo wysyłać w prezencie, albo sprzedawać na targu. Ja postanowiłam dodawać do rozbudowy, bo to da więcej przepisów. Dzisiaj wyjątkowo zjadłam i... Okazuje się, że za zjedzenie są bonusy. Piec można za pomocą cukru i soli, które podobnie jak narzędzia, wypadają podczas zbiorów. Oczywiście jest opcja florenowa, ale jako cierpliwy farmer nie zamierzam z niej korzystać. ;)

Tak więc, jak widzicie gra się rozwija, nie stoi w miejscu. Rozwija się dość szybko i nie ma czasu się nudzić. Zapraszam dlatego też ponownie. Jakby ktoś się namyślił, niech wyśle wiadomość do drevnikocurek, a zwolnię miejsce na liście sąsiadów i chętnie pogram i powymieniam się prezentami z kimś, kogo znam... ;)

Drevni Kocur