Firefly Lane

 

Rzadko oglądam jakieś obyczajowe seriale, a tym bardziej jakieś sezonówki, ale dla tego serialu zrobiłam wyjątek. Może wiele serial zawdzięcza sprawnie zrobionej migawce, zachęcającej do oglądania.

Na Netflix jest dostępna już całość serialu, więc z czystym sumienie polecam sobie odpalić jak macie czas w najbliższych dniach. Polecam tak, ponieważ serial wciąga do tego stopnia, że ja np. jak dodali osiem odcinków to wstawałam o ósmej i ze śniadaniem już zaczynałam serial i tak do ostatniego dostępnego.

Ci którzy mają serial przed sobą nieco zazdroszczę, że macie całość. Ale do sedna - serial zrobiony wg mnie bardzo dobrze. Dobre role, świetnie zagrane. Migawki z przeszłości przeplatane z teraźniejszością bardzo fajnie wkomponowane w serial.

Widać tu włożone serce, bo naprawdę są sceny i momenty, kiedy razem z bohaterkami podskakuje się z radości i płacze. Czuje się jakby się kawał życia z nimi przeżyło. A brakowało mi takiego serialu, który dosłownie wytnie mnie z rzeczywistości. Choć tematy bywają ciężkie, wydarzenia, ludzie sytuacje, przeszkody i problemy... Jak to w życiu bywają też momenty radości, szczęścia i powodzenia w planach.

Serial też włączyłam dla Katherine Heigl, którą kocham od czasów Rosswell. I nie zawiodłam się.

Polecam!

DK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz