Flush - Biografia


Książkę tą czytałam dawno temu... Nadeszła pora przypomnieć sobie jej treść. Pamiętam, że była kupiona na jakimś bazarku czy to w Warszawie czy to przy jakimś uzdrowisku z wodą... Pamiętam tylko obraz koszyków, gdzie było mnóstwo książek, a ja kupiłam ją, bo na okładce zobaczyłam swojego psa - co prawda rudego, ale spaniela. A dokładniej uprosiłam rodziców...

Czy ją skończyłam nie pamiętałam, dlatego sięgnęłam po nią kolejny raz po latach. Długi czas czekała na mnie leżąc a to w kuchni na stole, a to w łazience, a to na biurku, w końcu nadszedł ten moment.

Flush to pies Elizabeth Barret Browning, którego biografię spisała Woolf. Wiadomo, że jest to jej wyobraźnia - wcielenie się w odczucie psa, doskonała obserwacja ludzi wokół niego... Pięknie opisana historia wciąga (co prawda nie od pierwszej strony, ale od momentu "opuszczenia" pieska) aż do ostatniej strony.

Historia o wrażliwości, oddaniu i wyrzeczeniach, poświęceniach, o miłości i lojalności... Niby o Flush'u, jego myślach, decyzjach, uczuciach, ale jednak wiele przemawia do człowieka. Czy nie postępujemy czasem podobnie? Chyba w każdym z nas jest cząstka Flush'a...?

Rozkładałam sobie jednak przyjemność jej czytania na rozdziały, jednego dnia jeden, czasem dwa... Ale warto było dla chwil lekkiego uśmiechu, a także smutku... Historia Flush'a pozostaje w pamięci na długo... Ja miałam po niej kaca książkowego. Jeszcze stamtąd nie wyszłam... Nie zostawiłam go.

Książka obowiązkowa dla każdego.

Polecam na spokojny wieczór, bowiem zdania Virginii bywają długie i nim przywykłam wracałam do początku, żeby ogarnąć całość.
Ale historia piękna i... nie chcę jej końca.

 drevnikocurek

Alfie kot wielorodzinny | Rodzina kota Alfiego


Hej, hej,

wieczór zimowy, śnieg pada bez końca, więc kocyk, kot i książka to idealny zestaw... Skończyłam dzisiaj pierwszą kocią serię, jaka wpadła mi w łapki - mianowicie historię kota Alfiego i postanowiłam napisać kilka słów o niej.

Jest to pierwsza tego typu seria, jaką w pewien sposób odważyłam się przeczytać. Jak do jeża się podchodzi do nowych książek, czy też nieznanego typu książek. Bałam się, że to może jakieś takie... Sama nie wiem... Po prostu, że nie będzie się dało tego czytać, że bez sensu i w ogóle. Zdarzają się przecież takie książki, że nie idą i koniec...

Lecz się nie zawiodłam! Bardzo przyjemne się czyta, a czasami z rozdziału przed snem robiło się kilka rozdziałów... I tak szybko się skończyło, ale kto wie? Może autorka wymyśli dalszy ciąg? Póki co z uśmiechem odstawiłam książki na półkę, by sięgnąć po kolejną, ale nie kocią tym razem - trochę muszę sobie tego Alfiego powspominać...

Czytając człowiek zatapia się w świecie książki i jakoś tak polubił głównego bohatera. Genialnie napisana powieść z perspektywy kota, wciągająca od pierwszej strony. Opisy myśli i zachowań nie będą może nowe dla właściciela kota, ale... Nie zdziwiłabym się jakby moje koty myślały tak, jak Alfie. Szczególnie w kwestii kociego jedzenia.

Na razie nie mam odwagi próbować, czy zjadłyby sardynki z puszki, ale...
Właśnie, dzięki książce to i koty coś mogą zyskać.

Polecam - lektura obowiązkowa! (nawet jeśli nie macie kota. :) )

drevnikocurek