OXV: The Manual

Spodziewałam się filmu typu obyczajowy romans, ale wyszło na to, że pojawiło się trochę science fiction... :)

Wyobraźcie sobie alternatywny świat, gdzie ludzie różnią się 'częstotliwością', a to ma decydować o ich życiu. I takim cudem poznajemy Marie z wysoką oraz Zak'a z niską...

Wydawałoby się, a pewnie typowe romansidło typu chcą ze sobą być, ale nie mogą itd... Ale nie. Nie jest to tak prosty film. Historia ta ma drugie dno. Nie chcę spoilerować, dlatego tylko powiem, że film jest także tym z typu alternatywnych światów, gdzie rozum ma rządzić a osoby kierujące się sercem być nieszczęśliwe - coś w tym stylu.

Więcej powiedzieć nie mogę. Nie kończy się na uczuciach. Są tu też i inne wątki wplatające się w to wszystko. Bardzo ciekawy pomysł i przedstawienie go. Film wciąga od początku do końca i aż szkoda, że się kończy...

A ile refleksji... No, ale spoilerów być nie może. Polecam więc!

drevnikocurek

Hidden



  Czy musieliście kiedyś przeżyć w zamkniętym, pozbawionym słońca, klaustrofobicznym bunkrze choćby przez tydzień? Bez prądu, internetu, komputera czy choćby smartfona?
Przerażające, prawda?
A wyobraźcie sobie, że macie jeszcze ze sobą swoją rodzinę, małą, lekko już schizującą, córeczkę i żonę lub męża, którego musisz podtrzymywać na duchu?
Wyobraźcie sobie jeszcze, że na zewnątrz panuje wirus, który zamienił pozostałych na powierzchni ludzi w niebezpieczne bestie.
A teraz wyobraźcie sobie, że jesteście tam już nie tydzień a 305 dni!

Prawie rok. Rok na puszkach z kukurydzą, fasolą i brzoskwiniami. Mając już świadomość tego obrazu. Macie już mniej więcej pojęcie, o czym jest ten film.
Ciężkie sytuacje wymagają od nas trudnych, często niebezpiecznych decyzji. Czy możemy zatem nauczyć się czegoś o survivalu z tego filmu? Oczywiście tak. Może nie tyle samych technik przetrwania, ale na pewno ciekawych technik psychologicznych, radzenia sobie ze stresem i długim przebywaniem w ciężkich warunkach. Głównie opartych na wizualizacji poprzez animację wyobraźni. Już z tego powodu film jest warty obejrzenia. Dodatkowo, bohaterowie wyznaczyli sobie szereg zasad, których starają się przestrzegać. A w sytuacji kryzysowej, odnoszą się do punktów regulaminu. To również dobry sposób na to by nie zwariować, nie wpaść w panikę itp.

Sam film jest zaskakujący i przewrotny. Warto obejrzeć go do samego końca. Nawet jeśli w pewnym momencie zacznie wam się wydawać, że jest słaby a decyzje bohaterów zaczną się wydawać nierozsądne, czy głupie. Wszystko się wyjaśni w ciekawy sposób.
Film ciężko jest mi zakwalifikować do jakiejś konkretnej grupy. Z jednej strony to postapo, z drugiej survival horror. Ale nie jest w pełni ani jednym ani drugim.
Niestety, bez zbytniego zdradzania fabuły, niewiele więcej mogę napisać. Zdecydowanie polecam, uważam, że warto zobaczyć.

Na koniec przybliżony cytat z filmu.

Ojciec: Kto zabije złodzieja?
Matka: Ja.
Córka: JA!
Ojciec: Może jednak ja, to zrobię...
Córka: A będziemy mogli go zjeść?

XD

Anyari/Meg/Motylek

Forest Home

Rzadko chwalę gry na Androida - bo ogólnie w Google Play można natrafić na wszystko - na beznadziejne rzeczy jak i bardzo fajne. Ale na zajmujące na wiele godzin - rzadko. Bardzo.

Forest Home okazał się tak ładnym wyjątkiem, że Młody zajął się na chyba ok godzinę przechodząc na coraz wyższe poziomy trudności! Mało tego, że gra śliczna graficznie to i poziom trudności podnosi się tak stopniowo, że prawie pięciolatek (bez dwóch miesięcy) daje spokojnie radę opanować poziom, gdzie są cztery zwierzaki i cztery pociągnięcia palcem po planszy.

Aż sama wciągnęłam się w to zdobywanie gwiazdek, ale punkty loterii zostawiam mu. Najlepsza przesłodka gra o leśnych zwierzątkach jaką spotkałam! :) Nadmieniam tylko, że oczywiście Młody ma czas na takie gierki wydzielany - nie hodujmy internetomianiaków - internet wcale nie jest taki fajny, żeby nim zarażać dzieci...

Mimo wszystko jako gra logiczna jest godna polecenia. Niby pegi 3, a sama muszę się nagłowić przy niektórych poziomach - wszak dochodzą przeszkody, bo tak to by za łatwo było.

Do tego te relaksujące odgłosy natury...
Po prostu polecam małym i dużym!

drevnikocurek

The Panic Room, Dom Zagadek

Nie jestem jakąś nadzwyczajną fanką gier na portalach społecznościowych, ale kurczę... Jest taka jedna gra, dla której kiedyś miałam konto na nk, a teraz przy okazji fanpage kociego mam konto i... Okazuje się, że Dom Zagadek jest na facebooku! No nie, przepadłam! ;)

A tak na poważnie The Panic Room ma coś w sobie. Jest wyjątkową grą typu hidden object. Ciszę się, że Nikita Online wrzucili ją na facebook. Ma szansę tu istnieć i się rozwijać. Jest też dostępna w AppStore dla iPadów i iPhone. Ja opowiem o wersji na facebook.

Gra jest w polskiej wersji językowej, tylko elementy z aktualizacji czy eventów zdarzają się być po angielsku, ale to nie przeszkadza. Mamy pamiętniki z ciekawą treścią i pokoje, w których szukamy różnych przedmiotów. A przede wszystkim poznajemy skrawki historii tajemniczego domu...

Życie nam się odradza cały czas, można je podnosić różnymi posiłkami, ale też na stanie krytycznym rośnie nam szansa na znalezienie potrzebnych do misji rzeczy. Więc jak widać wszystko jest kwestią naszego wyboru, tak samo jak to, po której stronie staniemy - Stronników czy Podziemia...

Wiadomo, że łatwej się piąć w górę przy dużej liczbie znajomych grających w tę grę, ale można też na spokojnie sobie grać bez szumnego tłumu. Gra jest długa, przyjemna, ma eventy, jest piękna graficznie - sam relaks dla oczu i umysłów lubiących zagadki i takie mroczne historie...

Polecam obowiązkowo!

drevnikocurek

Grand

Wiśniewskiego lubię i cenię, głównie za "Samotność..." oraz "Bikini". Dlatego też ucieszyłam się, jak pojawiła się jego nowa książka.

Historia hotelu przepleciona historiami ludzi... Nie będę robić spoilerów, więc nie powiem jakich... Na pewno można się tu wzruszyć jak i uśmiechnąć. Historie są ciekawe i wciągną każdego lubiącego tego typu książki. Pełno tu będzie miłości i smutku...

Książki co prawda nie pochłania się jednym tchem, nie wiem, może to starość, a może ilość tego, co samemu się przeżyło... Ja sobie ją dawkowałam. Po troszku, aby za szybko się nie skończyło, ale też i po trochu, by nie przedawkować...

Polecam na jesienny wieczór.

drevnikocurek