Forsaken World

Grę znalazłam dzięki temu, że w Shayi ktoś wspomniał mi, że Perfect World jest bardziej otwartym światem. Weszłyśmy, szukałyśmy... Znalazłyśmy Forsaken World. Niby lepsza wersja Perfect World.

Jak się oglądało zdjęcia... Piękne cudne. Wybór ras i klas ogromny... Wydawałoby się po prostu coś niemożliwie fajnego.

Założyłam postać, z bólem serca priest elf. Bowiem druidów nie mieli. Gra... Grafika ładna, efekty cud dla oczu. Ułatwione sterowanie, że wystarczy kliknąć w imię postaci z questa i już moja postać sama tam biegnie.

Co level to nowsza zbroja... O ile można nazwać zbroją sukienkę kapłana... ;) Silniejsze skille, punkty talentu od dwudziestego levela... Drzewka podobnie jak w WoW'ie. Lecz martwiło mnie jedno. Plecak.

Okazuje się, że niestety w darmowych grach trzeba nieźle bulić. Plecak mamy za 220 Liści, a to oznacza, że trzeba kupić od cholery Zen. Bowiem jest przelicznik. 100 Zen to 40 Liści.

Co mnie bardzo rozczarowało... Podobnie nowość, której nie spotkałam w innych grach rpg mmo etc. Śluby. Są piękne, ale cholernie drogie. Każdy z partnerów musi mieć 1200 Liści. I dodatkowo 800 na obrączkę.

I kolejna nowość. Postać ma się na jednym serwerze, ale można sobie dowolnie przeskakiwać między 10ma kanałami i nie kasuje nam questów. Tak, więc jak laguje nam na jednym albo przeszkadza tłum przeskakujemy na inny i jesteśmy w tym samym miejscu.

Oraz wygląd fashion... Można, niestety za liście, kupić sobie strój do chodzenia, który chowa zbroję. To jest dobra opcja jak np. jest się Warrior'em i ma się blachę od stóp do głów. Ale jak się skompletuje taki zestaw... Kwota zabija, przynajmniej mnie.

I cóż... Gra piękna, ale polecam tym, co mają dużo nadmiaru gotówki na takie zabawy. Bo tak to plecaczek malutki, co rusz trzeba coś wywalać, a na sprzedawanie trzeba by co chwilę biegać...

Bo poza tym małym "szczegółem" gra się bardzo fajnie i miło. I dla oka i dla duszy... Lecz mnie na to nie stać. Bo przykładowo 1000 Zen kosztuje około 10 euro, a mamy z tego 400 liści. Spójrzcie teraz na kwoty ślubu i stroi... I macie odpowiedź dlaczego rezygnuję.

A szkoda, że twórcy nie pomyśleli o innych rozwiązaniach... Bo zapewne mieli by graczy więcej. Bo owszem jest opcja płatności smsem, przelewem, wszystkim, ale ten przelicznik jest zabójczy. Sprawiedliwie by było 1 do 1. 1000 Zen = 1000 liści. Acha, najmniej ile możecie zamówić to właśnie 1000 Zen.

I jeszcze jedna kwestia zauważona po powrocie do typowych gier, a dokładniej World of WarCraft. Forsaken World czyni gracza niepełnosprawnym erpegowo. Przede wszystkim dlatego, że oferuje ułatwienie wspomnianego już kliknięcia w nazwę w opisie questa i automatyczny bieg na miejsce.

A my w tym czasie, wiadomo, możemy sobie kawę zrobić... "O jeszcze 1000 metrów, zdążę na siusiu".  W ogóle gracz nie myśli. Tak, przynajmniej ja zauważam. Nie muszę się główkować o co chodzi, gdzie tego kolesia/skrzyni/potwora poszukać. Bo gra robi to za mnie.

Na koniec przykry dość wniosek... Najpierw zaistniał WoW, potem Shayia, a po nich obu Forsaken World. I nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jest to miks tych dwóch pierwszych. Wystarczy spojrzeć na wygląd bogiń w Shayi. I fakt identycznych rzeczy typu dungeony w Wowie.

Czy to można nazwać prawdziwym rpg online? Oceńcie sami...

M. Gamewalker & Drevni