Pokój w Rzymie

Zwiastun zapowiadał raczej film erotyczny. Nie wiem, czy to był zamierzony cel twórców filmu, ale... Udało im się nieco mnie zmylić. Mimo obecnym w nim scenom nie jest to film o wyłącznie takim zabarwieniu.

Rzym. Dwie kobiety idące chodnikiem... Rozmawiające dość głośno, pod wpływem alkoholu... W pierwszym momencie można się zastanawiać, o co właściwie chodzi. Bo rozmowa dotyczy tego, do czyjego hotelu pójdą...

Z jednej strony wydawałoby się, że młoda blondynka nie wie, gdzie jest prowadzona. Że nie ma świadomości, iż została oczarowana... Uwiedziona... Z drugiej wydaje się to być grą, jak to w zalotach bywa, aby było ciekawiej...?


Jednak wraz z chwilą, kiedy idą do pokoju hotelowego, okazuje się, że nie czeka nas prosta historia. Muzyka Jocelyn Pook bardziej nastraja na film o miłości, aniżeli film erotyczny. W tle lecą sentymentalne, piękne utwory... Klimat jakby teatralny. Symbole... Obrazy na ścianach pokoju. Wszystko wydaje się być nie bez znaczenia.

Dwie nieznajome... Niby spotkały się w pokoju hotelowym w tylko jednym celu. Aby się nad ranem pożegnać i być może już nigdy nie spotkać. Scenariusz znany zapewne wielu młodym, imprezowym osobom... Nie muszą znać swoich imion ani pochodzenia... Jednak pada pytanie "Jak masz na imię?".


Czy imię, które padło z jej ust, jest prawdziwym? Wbrew pozorom głównym zajęciem jakie mają bohaterki nie jest seks, ale opowiadanie sobie historii... Doskonale wyreżyserowany obraz sprawia, że widz sam zaczyna szukać między niedopowiedzeniami a szeptami bohaterek ich prawdziwej historii. Jak ich historia się skończy...?


W filmie zobaczyć można artystyczne ujęcia i akty ukazujące piękno kobiecego ciała bez sztuczek mających je upiększyć.

Kamera nie „wychodzi” z pokoju hotelowego i wszystkie ujęcia są kręcone z wewnątrz. Nawet pierwsza scena, której akcja dzieje się na ulicy, pokazana jest z balkonu owego pokoju. Jedynym wyjątkiem jest moment kiedy obsługa hotelowa (genialna kreacja boya hotelowego, śpiewającego arie operowe) przynosi kolację do pokoju obok. Wtedy jeden jedyny raz kamera wychodzi na korytarz ujmując w kadrze nagą Albę stojącą w drzwiach pokoju.

Kolejną rzeczą która zaskakuje to fakt, że przez cały film oglądamy zupełnie nagie kobiety lecz nawet przez sekundę nie są pokazane ich „futerka”. W wielu erotycznych aktach jest to przyjęte że modelka/aktorka pokazana od przodu pokazuje swoje łono i nie jest to gorszące. W tym filmie zostało to jednak tak sprytnie skonstruowane, że mimo iż aktorki są pokazane we wszystkich możliwych pozach i z każdej możliwej strony, nie uświadczymy widoku ich „futerek”. Czemu? To już jest słodka tajemnica reżysera… :D


Nagość, owszem... Ale czy tylko cielesna?


Co stanie się o świcie? Przekonać trzeba się samemu...

Drevni Kocur

Gejdar

Książkę wygrałam w konkursie na Homiki.pl. Gdyby nie to, to zapewne sama nigdy bym nie wpadła na to, żeby ją kupić... A byłaby to ogromna strata, a nawet nie wiedziałabym jak ciekawa książkowa pozycja mnie omija...

"Gejdar" czyli zbiór wywiadów z homoseksualnymi mężczyznami w przeróżnym wieku. O przeróżnych poglądach i podejściu do życia. Wbrew pozorom, jak zapewne wydaje się większości heteroseksualnym, nie mają oni takich samych poglądów na temat "związków partnerskich" czy "adopcję dzieci" czy "śluby homoseksualne".

Sporo miejsca w tych wywiadach zajmuje podejście i odczucia osób homoseksualnych wobec Kościoła, wiary, religii, spowiedzi... I w tym momencie byłam nieco w szoku. Bo nie spodziewałam się, że inni, poza mną, też mieli swego rodzaju wewnętrzną szarpaninę moralną. Bo przecież KK uczy nas, że "to zło" i "grzech"...

To, co łączy owe osoby to na pewno bolesny (w skutek tego, jak jesteśmy w naszym społeczeństwie wychowywani) proces uświadamiania sobie swojej tożsamości, autoakceptacji, pogodzenia się z tym... I coming out'y, które kończą się czasami naprawdę w nieprzewidywalny dla nich sposób.

Autorzy na tyle trafnie zadają im pytania, że nie raz będziemy zszokowani odpowiedzią. Innym razem wzruszeni, a jeszcze w innym momencie zaśmiejemy się... Niewątpliwe jest jednak, że lektura skłania do refleksji. Skłoni na pewno nie jedną osobę nie tylko heteroseksualną, ale i homo czy biseksualną... Niektóre wypowiedzi naprawdę zaskakują...

Sam tytuł już skłonił mnie do zastanowienia się... "Gejdar"... Czy można nazwać "darem" to, że się urodziło osoba homoseksualną? Z mojego punktu widzenia raczej nie... Ale przekleństwem też nie. Chyba, że mam wziąć pod uwagę to, jak większość (niestety) społeczeństwa na to patrzy.

Myślę, że takie książki mogą wiele zdziałać... Szkoda tylko, że dotyczy ona samych mężczyzn, bo dziennikarze naprawdę potrafią zrobić wywiać tak, abyśmy się z niego dowiedzieli czego owi "inni" sami pragną, chcą... Co ich interesuje, a co zupełnie nie. Na szczęście jest pewna pozycja o kobietach, którą zrecenzuję wkrótce.

Tymczasem książkę bardzo polecam! Wciąga i nie daje się ot tak przerwać w pół zdania...

Drevni Kocur

Miecz Prawdy

Książkę dostałam na urodziny... Początkowo przeraziłam się nieco jej grubością. A potem tym, że cała seria "Miecza Prawdy" ma tyle tomów... Jedenaście. Ale przerażenie szybko zniknęło, gdy zaczęłam czytać...

Książka typowo fantasy, ale inna niż te, które znałam dotychczas. Owszem, są smoki, są czarodzieje, ale i mnóstwo innych postaci, których nie znałam nawet z seriali fantasy. Takich jak Spowiedniczki, świetliki, duszki... Chimery i mnóstwo innych, których nazw nie jestem w stanie z pamięci przytoczyć.

Wciąga już od pierwszej strony powoli wprowadzając w akcję. I trzyma w napięciu, bo jako czytelnicy mamy wiedzę o tym, co główni bohaterowie ukrywają, a jednocześnie nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co będzie się działo dalej...

Dość szczegółowo opisane są uczucia, myśli i rozterki każdego z głównych bohaterów. Podobnie i jest z akcją jaka się dzieje w książce. Drobne przeoczenie czegoś może sprawić, że będziemy musieli cofnąć się o kilka stron albo będziemy w niewiedzy i zaskoczeniu czemu tak a nie inaczej się stało. ;)

Akcja jest bardzo rozbudowana... Dlatego też tomy mają po około 600 stron. Tyle dobrego, że książka mimo to się nie nudzi. A wręcz przeciwnie - inspiruje. Ponieważ wielu ważnych dla całej historii elementów dowiadujemy się stopniowo. Nie mamy podane nic "na pewniaka", a za każdym zakrętem, jaki przebywają bohaterowie, może zdarzyć się i pojawić dosłownie wszystko...

Niemniej jednak serię polecam fanom fantasy i nie tylko! Książka jest pisana na tyle prostym językiem, że nawet nastolatek może po nią sięgnąć bez wahania. Jedynie uprzedzam, że momentami są drastyczne opisy walki. Bo jak zauważyłam, mimo, że jest to fantasy, autor starał się je jak najbardziej realnie i szczegółowo opisywać. A co za tym idzie, czytelnik, czytając ją nie ma poczucia, że opisywana historia jest tylko wytworem wyobraźni...

Miłego czytania! ;)

Drevni Kocur

Kot, który...

Genialna seria kryminałów!

Kupiłam kilka lat temu w kiosku... O tak z ciekawości. I... Zakochałam się ;) Od pierwszej strony wciąga w wir przygód dziennikarza Qwill'a i jego syjamskiego kota Koko. Seria ma co prawda trzydzieści części (które można bez problemu nabyć w Merlinie albo na Allegro), ale warto!

Kot z nadprzyrodzonymi zdolnościami i swoim niepowtarzalnym kocim zmysłem oraz dociekliwa podejrzliwość dziennikarza wprowadza w napięcie tak, że trudno się od niej oderwać. Pełna jest także humorystycznych scen.

Książka genialnie napisana. Przeplata się z napięciem pełnym skupienia i czytelnik aż sam zaczyna się zastanawiać nad rozwiązaniem zagadki w każdej części tej serii. I nierzadko jest zaskoczony bardziej aniżeli jej bohaterowie...

Mam wszystkie części tej serii i polecam ją szczególnie na jesienne, deszczowe wieczory... Daj się porwać każdego wieczoru w podróż z Qwill'em, Koko i Yum Yum... Kto to jest Yum Yum? I skąd się wzięła? Przekonasz się sięgając do tej serii...

Szczególnie jeśli jesteś wielbicielem kotów. Bowiem opisane po mistrzowsku nieprzewidywalne magiczne kocie zachowania rozbawiają do łez albo intrygują do tego, aby przyjrzeć się dokładniej swojemu kociemu domownikowi... Który także jest jak taki mały detektyw.

Polecam też szczególnie wybrednym wielbicielom kryminałów. Nie będziecie zawiedzeni! :)

Drevni Kocur

Świat filmów IPLEX

Wczoraj, siedząc w pracy usłyszałam w radiowej Trójce (była jakaś audycja na temat jakiegoś festiwalu filmów Rosyjskich) usłyszałam adres www.iplex.pl
Pani zapewniała, że można tam oglądać filmy wszelakiej maści beż żadnych opłat i ograniczeń.

Taaa, jasne ;D Jak nie sprawdzę to nie uwierzę! W pierwszej wolnej chwili wprowadziłam ówcześnie, pospiesznie zapisany adres.
Popatrzyłam i... i zamarłam z zachwytu! Ponad 500 filmów. Kino Czeskie, Rosyjskie, Hiszpańskie, Norweskie, Polskie, Japońskie, Koreańskie, Horrory, Psychologiczne, Dramaty, Wojenne, Westerny, Stare Kino, Dokumentalne i wszystko czego dusza zapragnie! Kosmos!

Przeglądając listę filmów czułam się jak bym przeglądała roczny repertuar mojego kochanego kina „Cytryna”.
Co najciekawsze i zastanawiające, wszystkie filmy są za darmo, w dobrej jakości bez reklam i innych nie lubianych przez kinomaniaków przeszkód.

Na komputerze Celeron 2.400 Mhz, 512 RAM, Radon 64 RAM i łączu 3Mb/s filmy śmigały idealnie (nawet te w jakości HD! :D Zaznaczam, że ogląda się te filmy na zasadzie filmików na YouTube, czyli RealTime. Strona nie wymaga od nas instalowania jakiegokolwiek klienta czy oprogramowania. Jedyne czego wymaga to zainstalowanej najnowszej wersji aplikacji Java.

Nie wiem, czy to jakaś moja zła konfiguracja ale strona nie działa pod Google Chrome (który ma ciągle problemy z obsługą Javy i Flesha). Natomiast, zarówno pod FireFoxem i Windows Explorer’em nie ma najmniejszych problemów.

Zaraz po powrocie do domu, wraz z Elfem oglądałyśmy dwa cudeńka kinematografii Koreańską produkcję „Samarytanka” oraz, Hiszpański film „Księżniczki”. Oba pojawią się w recenzjach już dzisiaj! ^^ Oczywiście kosztowało mnie to wycieczkę po nieodzowne przy filmooglądaniu chrupki orzechowe dla Ylfa, ale było warto ;p

Zdecydowanie polecam, wszystkim miłośnikom dobrego kina i zdecydowanie odradzam wszystkim, którzy lubują się w nowościach kinowych napakowanych efektami bo Spiker-Mana tudzież innej papki tego typu tu się nie znajdzie.

Nie mówię, że na iplex.pl znajdują się same megaambitne produkcje. Są kiczowate horrory i głupie komedie i naiwne romanse które, każdy filmoznawca powinien od czasu do czasu oglądnąć ;p

Drevni Kocur